- Nie będę jej wypytywał przez telefon.

i dała znak dłonią. - A teraz odsuń ją od siebie, żebym mogła cię zabandażować. Ash ani drgnął, musiała więc wyjąć mu dziecko z rąk i ułożyć na kolanach. Kiedy ujęła jego dłoń, szarpnął się. - Wiem, co mam robić - burknął i położył rękę na pleckach Laury tak, żeby się nie zsunęła. Maggie wyjęła z apteczki bandaż. - Nachyl się - zakomenderowała, po czym zaczęła owijać klatkę piersiową pechowego jeźdźca. Kiedy skończyła, cofnęła się o krok i przyjrzała uważnie swojemu dziełu. - Całkiem nieźle - pochwaliła samą siebie. 52 - Bardzo się cieszę. Możesz już zabrać tego dzieciaka? Uniosła w odpowiedzi palec. - Jeszcze moment. Odniosę tylko apteczkę. Schowała środki opatrunkowe do walizeczki, zamknęła ją, podniosła głowę... i krzyknęła, wykonując przy tym jakiś gwałtowny gest i omal przy okazji nie urażając, już po raz drugi, Asha. http://www.nabudowie.info.pl/media/ - Jeżeli ona jest prawdziwa i nie po ich stronie, to dlaczego nie zabili jej od razu? - Orsana skinęła na Lereenę. - Możliwe, że nie chcieli ukazywać swej obecności wcześniej – przypuścił Len. Na pewno wiedział tyle co my - od Orsany lub Rolara. Zobaczywszy zniknięcie reara od razu zablokowałam to miejsce od telepatii, żeby Lereena nie grzebała w moich myślach. Zresztą len miał tylko kilka minut, których nie starczyłoby mu na rozeznanie sytuacji u mnie. – Nie podlegają telepatycznym zdolnościom, a bez nich Władczyni nie mogłaby jak dawniej kierować Arlissem, gdyż poddani powzięliby niedobre podejrzenia i wypowiedzieli jej posłuszeństwo. - I jeżeli Lereena do tej pory żyje, można mieć nadzieję, że w dolinie są jeszcze prawdziwe wampiry - z westchnieniem ulgi dokończył Rolar. - I teraźniejsze sarny,- mrocznie potaknęłam, złażąc z belki. -- Ciekawie, gdzieś teraz mój konik? - A gdzie patrzyli Strażnicy? - przypomniała sobie Orsana. - Dobra, łożniaków nie można odróżnić od wampirów, ale na początku, kiedy w dolinie były jeszcze kjaardy i Strażnicy na nich jeździli, dlaczego nie poinformowali Lereeny o ich dziwnym zachowaniu? - Strażnicy już dawno nigdzie nie patrzą. -- Machnęłam ręką. -- Zginęli na miejscu, kiedy zamienili się z sobowtórami. Pozbawiony szóstego wampirzego zmysłu, nowy pograniczny garnizon patroluje tylko główne drogich. Dlatego tak łatwo przekroczyliśmy pierwszy pierścień doliny. Myślę, że wolijski oddział nie pojawił się od razu w dolinie - najpierw osiadł na granicy, po cichu podmieniając Strażników i trując kjaardy, a następnie... - Trafnie o kjaardach. – Twarz Lena, który patrzył, wydawać by się mogło, przez drzwi, rozświetliła się znajomym uśmiechem przedsmaku. -- Teraz będzie bardzo wesoło! Rolar i Orsana, odpychając się od siebie, poleźli na belkę, a przylgnęłam do dziury, która została po mieczu Lena. Na zewnątrz na razie nie było widać żadnych nieprzewidzianych atrakcji. Doradca niegłośnie szeptał pomiędzy sobą a zgromadzonymi wokół niego wspólnikami, czasem spoglądając w naszą stronę, jak chciał się przekonać, że świątynia stoi w miejscu, a nie uciekła na paluszkach w krzaki. Sądząc po jego ponurej fizjonomii, szybka kapitulacja nam nie groziła. Właśnie zebrałam się zapytać, co Len miał na myśli, ale nagle na plac wtargnęła Kella na parskającym Wolcie. Spostrzegłszy łożniaków, czarny ogier stanął dęba, ale w przeciwieństwie od Smółki nie rzucił się do ucieczki, a pogalopował naprzód, torując sobie drogę kopytami. Zielarce z ogromnym trudem udało się go okiełznać i zmusić by stał na czterech nogach. - Co tu się dzieje? - zaczęła krzyczeć, rozglądając się po bokach.- Gdzie wasza Władczyni? - -- Chcę, nie, żądam, żeby natychmiast do nas wyszła! Za nie na żarty rozgniewaną wampirzycą z lasu wyjechało i zatrzymało się na skraju placu około setki wampirów na zwykłych koniach.

skórze) przystąpili do układania dokładnego programu na najbliższych kilka dni, od razu poczuła się lepiej. - Pół dnia - zarządził Arden - na złapanie atmosfery miejsca. - Nie zdążymy obejrzeć wykopalisk - zaprotestowała Sprawdź nic ci nie jest! - Tak się ucieszyłam na twój widok - odrzekła, czując się głupio - że zupełnie zapomniałam! - Lewa ręka, tak? - upewnił się jeszcze. - Żebym mógł im od razu powiedzieć... - I kilka palców.. - Clare przytrzasnęła mi je bramką. - Boże! - Allbeury wystukał 999. Clare w końcu przestała mówić, nie śmiała się też więcej, tylko nagle osunęła się bokiem na ławkę. - Clare! - Novak złapał ją za nadgarstek. - Clare! Obejrzał się na restauracje, na jasno oświetlony All Bar One i imponujący fronton Pont de la Tour; może jednak przenieść ją tam?