Tempera natychmiast odłożyła suknię, którą właśnie zszywała, i podbiegła do szczytu schodów. Na dole w holu zobaczyła lady Rothley. Ubrana w zieloną suknię, krótki futrzany płaszcz i przybrany piórami kapelusz przypominała egzotycznego rajskiego ptaka. Stała z twarzą zwróconą ku niej i wołała zdyszana: — Och, Tempero, udało mi się! Udało się! Zejdź na dół. Muszę ci zaraz wszystko opowiedzieć. Tempera bez słowa zbiegła na dół i poszła za macochą do pokoiku na froncie. Lady Rothley zdjęła futerko, rzuciła je na krzesło i klasnęła w dłonie. — Zaprosił mnie! Zaproponował, bym pojechała z nim na południe Francji do jego zamku. — Och, belle-mère, to wspaniale! Wreszcie książę uległ twemu urokowi! Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi! — krzyknęła Tempera z zachwytem. 7 — Ja nie byłam tego taka pewna — powiedziała szczerze lady Rothley. http://www.nurgia.pl Edward zauważył, że zamknęła się na klucz i zaklął pod nosem. - Otwórz drzwi - poprosił. - Nie masz prawa mówić mi, co mam robić! - odkrzyknęła ze środka. - Możesz sobie uważać, że to twój apartament, ale mój ojciec też miał poświadczone prawo własności. Teraz on nie żyje, a apartament jest mój. Nie zamierzam pozwolić ci się zastraszyć i zostanę tu, dopóki nie będę pewna, że nikt mi go nie zabierze. Była dumna z pewności i zdecydowania w swoim głosie i ze starannie dobranych sformułowań. A więc nie była prostytutką, ale pieniądze z pewnością były dla niej ważne, nawet bardzo ważne, skoro zdecydowała się zostać pomimo jego gróźb, pomyślał drwiąco. Kiedy mówiła o śmierci ojca, w jej głosie nie brzmiały żadne emocje. - Porozmawiajmy o tym - zaproponował. - Już próbowaliśmy - przypomniała mu – ale nie słuchałeś. Chcesz, żebym została deportowana, bo wtedy zatrzymasz apartament - Nie bądź śmieszna. - A jestem? Masz klucz do apartamentu, podobnie jak ja. Wiesz o aferze z podwójną sprzedażą, ale nie zgłosiłeś swoich praw, tak jak ja to zrobiłam. Sprawdziłam to! - rzuciła wyzywająco. - Skoro naprawdę uważasz ten apartament za swój, to jest pierwsza rzecz, którą powinieneś był zrobić. Myślę, że jesteś zwykłym oszustem, a to miejsce wcale do ciebie nie należy. - Mogła spokojnie mówić to wszystko, czując się bezpieczna za zamkniętymi drzwiami. - Więc zamierzasz tam siedzieć i głodować? - zapytał Edward. - Rozstrzygnięcie tego typu spraw zajmuje sporo czasu.
Wypatrzyła, jak skręca na Bedford Square i zanim zdążył ją zauważyć, wyszła mu na spotkanie. - Sylwia? - zdziwił się, a potem nagle przestraszył. - Co się stało? - Nic... Przynajmniej nie w sensie wypadku czy choroby. Matthew zerknął na zegarek, zobaczył, że jeszcze nie ma ósmej Sprawdź Shey podeszła do drzwi, przekręciła tabliczkę z napisem „Zamknięte". - Ty też już możesz iść - prosto z mostu powiedziała do Tannera. - Nie, chętnie zaczekam - zapewnił spokojnie. Shey wzniosła oczy do nieba. Weszła za bar, mrucząc coś do siebie pod nosem. Tanner domyślił się, że wybrzydza na jego temat, ale przyjął to ze stoickim spokojem. Shey otworzyła lodówkę i wystawiła na ladę sporo rzeczy: wędliny, sałatę, majonez i pieczywo. Zaczęła robić kanapki. - Co robisz? - zapytał, podejrzewając, że celowo wyszukuje sobie jakieś prace, by udawać zajętą. W sumie to mu nie przeszkadzało. I tak na nią poczeka.