cmentarz. Nie pamiętał, co ostatnio jadł, ale na pewno było to lepsze niż dzisiejsze śniadanie.

za kierownicą. Tally odprowadziła ją wzrokiem, potem spojrzała na Bentza. Zmrużyła oczy. – Co słychać u Kristi? – zapytała. – Straciły kontakt z Melody. – Wszystko w porządku. Pod koniec roku wychodzi za mąż. – Przekażę to Melody. Ona też wyszła za mąż. Ma trzyletnią córeczkę i znowu jest w ciąży. – Przewróciła komicznie oczami, wyjęła portfel i pokazała Bentonowi zdjęcia uroczej dziewczynki, roześmianego bobasa z białym pluszowym królikiem na niebieskim tle. – Słodka – powiedział, mówił to szczerze. – Owszem. Kto by pomyślał, że kiedyś będę babcią? – Wsunęła portfel z powrotem do torebki, a w jej oczach pojawiły się wesołe ryski. – Dziwne, ale to mi się podoba. – Nic dziwnego. Wychwyciła poważną nutę w jego głosie i westchnęła głęboko. – Dobra, więc mów. Co chcesz wiedzieć i dlaczego? Pakowała książki do wiekowego volkswagena, a Bentz opowiadał. Słońce zachodziło za budynkiem, z którego wyszła grupa dzieciaków, a on mówił wszystko, pominął tylko jeden szczegół – że wydaje mu się, że widział nieżyjącą żonę. Tally milczała zaszokowana, gdy pokazał jej zdjęcia i pomazany akt zgonu. – Na miłość boską. – Z, niedowierzaniem kręciła głową i przyglądała się fotografii, na której Jennifer wsiada do samochodu. – To... To nie może być ona – stwierdziła niepewnie i spojrzała na Bentza. Szukała potwierdzenia. – Oboje to wiemy. Byliśmy tam... Na pogrzebie. Leżała w trumnie. – Dłoń ze zdjęciem http://www.oczyszczalnie-sciekow.net.pl w postaci srebrnego chevroleta. Świadom, że ryzykuje mandat, bo nie używa zestawu głośnomówiącego, zadzwonił do Monloi i zostawił mu wiadomość. Poprosił, żeby poszukał czegoś o szpitalu świętego Augustyna – może uda mu się wydobyć z archidiecezji, czy kto tam zajmuje się takimi sprawami, listę zatrudnionych? Muszą przecież mieć coś takiego. Owszem, personelu było zapewne dużo, ale interesuje go tylko kilka lat. Wytłumaczył, że impala ma mniej więcej siedem, osiem, a szpital zamknięto przed pięciu, więc nawet jeśli wóz był wtedy nowy, czasu jest niedużo. I dobrze. Podał mu także numery rejestracyjne – może coś z tego będzie. Montoya ma dostęp do różnych baz danych – być może uda mu się znaleźć coś, co rzuci promyk światła na tajemnicę Jennifer. Bentz zdawał sobie sprawę, że ma niewiele punktów zaczepienia, ale uważał, że to i tak

– Cholera. – Bentz dopił resztę coli, obserwując, jak ćma uderza o klosz, i już miał wyrzucić pustą butelkę, gdy zobaczył, jak ktoś biegnie wśród mgły. Mężczyzna, stwierdził. Minął salę gimnastyczną i na ukos przecinał wielki trawnik. Bentz znieruchomiał. Wytężył wzrok. Biegacz zwolnił, a Bentz rozpoznał Fernanda Valdeza. Mały dupek jednak się pokazał. Mam cię, pomyślał Bentz. Poczuł, że serce bije mu szybciej. Wreszcie. Coś zaczyna iść Sprawdź Gdzie ona się podziała? Gdzie, do cholery? Odgarnął włosy z oczu, zaklinając Jennifer, by się pokazała. Chodź, chodź! Daruj sobie, Bentz, drwił jego umysł. Nie ma Jennifer. Nie istnieje. Wiesz o tym. Uganiasz się za tworem własnej wyobraźni. Poczuł strach zimny jak ocean. Odbija mu, tak jest. O Boże... Nie poddawaj się! Widziałeś ją! Płynąc, patrzył dokoła – pod molo, na plażę, w mrok. Nigdzie ani śladu kobiety w czerwonej sukience. W ogóle nikogo. Odwróciwszy się, popatrzył na wszystkie strony. Na darmo. Gdzie ona się podziała? Nad głową Bentza krzyczeli ludzie. Pozwolił, by przypływ zepchnął go pod molo. Płynął, szukając jakiekolwiek śladu. Rozglądał się. Plaża pusta. Nikt nie wisi pod molo, a w wodzie