– W Bakersville? Zresztą kto jest na tyle głupi, żeby włamywać się do biura szeryfa?

żyć. Quincy pochylał się nad laptopem w swoim ciasnym pokoju hotelowym, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Pracował od dwóch godzin, szukając śladów człowieka posługującego się pseudonimem No Lava. Mącił mu się już ze zmęczenia wzrok, drętwiały plecy. Za każdym razem, gdy zmieniał pozycję na wygodniejszą, chybotliwe biurko groziło zawaleniem. Pół godziny temu zaczął w desperacji wciskać pod nierówne nogi mebla fotografie z miejsc przestępstw. Nie chciał nawet myśleć, o czym to świadczy. Pukanie powtórzyło się. Quincy odsunął krzesło, potarł kark i zerknął do lustra. Biała koszula, wyprasowana dziś rano, teraz była już nieświeża i pomiętą. Krawat leżał gdzieś na podłodze. Na policzkach czerniał wieczorny zarost, a ciemne potargane włosy sterczały na wszystkie strony. Ten niedbały styl dobrze służył Quincy’emu przed czterdziestką, kiedy nadawał mu seksowny, mroczny wygląd. Tak było jeszcze parę lat temu. Teraz kojarzył się po prostu ze zmęczeniem. Są okresy w życiu człowieka, kiedy wygląda się lepiej, a są takie, kiedy aż strach patrzeć w lustro, pomyślał. Niech to diabli. Wyjrzał przez wizjer. Nie zdziwił go widok Rainie. Otworzył drzwi i przez chwilę się sobie przyglądali. Rainie przebrała się w wytarte dżinsy i luźny, ciemnozielony golf. Kasztanowe włosy były rozpuszczone i świeżo uczesane. W światłach hotelowego neonu lśniły złotem i czerwienią. Nie miała makijażu, co bardzo podobało się Quincy’emu. Jasna skóra, świeża i http://www.olejek-arganowy.info.pl pomocą noża, pistoletu czy trucizny. Nie lubi 63/86 też paradoksów, które zmuszają do wysiłku jego zleniwiały mózg. A tu miał jedno i drugie. Mordercę, który zamiast wpisać się grzecznie w rubryczki powszechnie stosowanych form mordowania bliźnich, odurza ofiarę laudanum, obcina jej ręce, nasącza ubranie eterem i podpala niemal w środku miasta. Oraz niejakiego Adama Podhoreckiego, który – Lang powtarza raz jeszcze – nie jest zabójcą. – Więc kim?

niewybaczalnego czynu była mimo wszystko zrozumiała, o tyle na temat powodów, które skłoniły do fatalnego kroku policmajstra, archimandryta nie podejmował się nawet wysuwać przypuszczeń. Szczególnie podkreślał fakt, że w ogóle nie wiedział o przybyciu do Nowego Araratu wysokiego funkcjonariusza policji (status przybysza wyszedł na jaw dopiero post mortem, podczas przeszukiwania numeru hotelowego i rzeczy osobistych), i wręcz domagał się od gubernatora wyjaśnień. Sprawdź Nie mogę. Nie mam doświadczenia. – Rainie zerknęła na Chucka, który najwyraźniej był tak samo zaskoczony jak i ona. To szeryf zawsze kierował akcją. Taka była procedura. – Masz więcej doświadczenia niż inni – upierał się Shep. – Moja matka się nie liczy... Rainie, nie wiem, co się dzieje w szkole, ale jeśli doszło do strzelaniny... Tam są moje dzieci, Rainie. Nie możesz ode mnie wymagać, żebym o nich nie myślał. Rainie zamilkła. Po ośmiu latach pracy z Shepem znała jego dzieci jakby należała do rodziny. Ośmioletnia Becky miała bzika na punkcie koni. Trzynastoletni Danny uwielbiał spędzać wolne popołudnia w komendzie. Kiedyś Rainie podarowała mu plastikową odznakę szeryfa. Nosił ją przez sześć miesięcy. Kiedy Rainie przychodziła do nich na kolację, zawsze chciał siedzieć przy niej. Wspaniałe dzieciaki. Dwoje wspaniałych dzieci, a razem z nimi dwieście pięćdziesięcioro innych równie wspaniałych. I żadne nie ma więcej niż czternaście lat...