- Nie chcę więcej rozmawiać - oświadczyła.

- Tak. Teraz już sama nie wiem, czy powinnam ci o tym wspominać. Żal zniknął już z jej twarzy, ale pojawiły się zmarszczki niepokoju. - Kochanie, to wszystko jest takie trudne pod niektórymi względami... Rozumiesz, jestem starą matką, ale świeżą żoną i naprawdę nie patrzyłam na to z tego punktu widzenia. Te różne strefy lojalności... Znów poczuł ukłucie niepokoju. Czego jeszcze Karo nie wzięła pod uwagę? Albo i on sam? Czy mimo wszystko ich pośpieszne małżeństwo nie okazało się wyjątkowo bezdusznym i egoistycznym postępkiem? - Matthew... Pokręcił wolno głową. - To dla ciebie trudne, wiem. - Niepokój nieco zelżał. W końcu rzecz się stała i pogłębianie poczucia winy na nic się nie zda, podobnie jak przerzucanie odpowiedzialności na żonę. - I w dodatku nie koniec na tym, obawiam się, że to nieuniknione. - Ale jesteś moim mężem. Powinnam umieć mówić ci o wszystkim. - Umieć, tak. Ale to nie znaczy, że musisz mi wszystko mówić, http://www.olejek-arganowy.org.pl go wezwać. - Rozmawiałaś z Groosi? - Jeszcze nie. - To jej powiedz, że nic mi nie jest. Nie chcę jej denerwować. - Powiem, nie martw się już. Biuro wyglądało na ciche i puste, chociaż zaraz po wejściu Matthew natknął się na Steerfortha i MacNeice'a, którzy z plastikowymi kubkami z kawą zmierzali na trzecie piętro. - Liczysz na nadgodziny? - spytał MacNeice. - Mam trochę zaległości. - Frajer do ukarania - zauważył Steerforth. Święta prawda. Próbował wziąć się do pracy, jednak marnie mu szło. Nagle

- Zapewne zamierzasz mnie stąd wyrzucić? Za późno. Wyjeżdżam. Myślisz, że wygrałeś, Lorenzo? Zostajesz z nic niewartą ruiną i niechcianą żoną. I po co to wszystko? Dla kilku starych malowideł i obietnicy złożonej starcowi - szydziła gorzko. - Razem mogliśmy osiągnąć tak wiele, ale już za późno. Ilia wkrótce po mnie przyjedzie. - Ilia? - zapytał Lorenzo ostro. - Tak. Poznaliśmy się, kiedy był zainteresowany kupnem tego miejsca. Był dla mnie... przyjacielem, ale teraz... - Nadąsała się, a potem uśmiechnęła drapieżnie. - Chciałaś powiedzieć: kochankiem? - skwitował krótko Lorenzo. - Dlaczego miałabym ci odpowiadać? Ale tak, jesteśmy kochankami i pobierzemy się, jak tylko zostanie przeprowadzony jego rozwód. Przysyła po mnie samochód. Odwróciła się, by spojrzeć na Jodie. Sprawdź ścianach. Przyłożył dłoń do szyby. Poczuł nagły impuls, by ją roztrzaskać, podnieść Karo i wziąć ją w ramiona. W domu tylko Chloe go objęła. Izabela wzięła go pod ramię, ale poza nią tylko najmłodsza pasierbica w ogóle go dotknęła. Całkowicie rozumiał, że uczucia Imogen miały dla jej babki pierwszeństwo - to oczywiste, że tak być musiało... oczywiste. Ale w tej akurat chwili, w tym strasznym, pustym miejscu, gdzie kończyła się wszelka nadzieja, Matthew rozpaczliwie zapragnął choćby odrobiny pociechy i fizycznego kontaktu. W normalnej rodzinie na pewno usiedliby wszyscy razem, dzieląc z sobą żal - a może nawet wyraziliby głośno swój daremny protest... 139