Poszukiwaczy.

Dobrze, że miała na nosie okulary przeciwsłoneczne. Przynajmniej nie widział, jak ze strachu wytrzeszczyła oczy. Serce wciąż jej waliło, czuła na plecach zimny pot. Musiała się opanować! Nie reagować stanem przedzawałowym na każdy ruch tego faceta: Nie mógł tego nie zauważyć. Świadczyło o tym drgnięcie kącika ust mężczyzny; nie można było nazwać tego uśmiechem, ale kto wie, może u Diaza to było właśnie to. - Zazwyczaj tak robię - tłumaczyła się nieskładnie, usiłując trafić kluczykiem do dziurki. Ręka zbyt jej drżała i musiała spróbować ponownie. Obiecała sobie w duchu, że jej następny samochód będzie miał zdalnie otwierany zamek. Taki na pilota. - Joann wspominała, że dzwoniłeś - rzuciła, otwierając wreszcie drzwi. - Ta - mruknął, sięgając do środka i naciskając guzik centralnego zamka, by otworzyć pozostałe drzwi. Potem obszedł samochód i wsiadł na miejsce pasażera. Najwyraźniej mieli jechać razem. A może nie chciał rozmawiać na ulicy Milla wzięła głęboki oddech, usiadła za kółkiem i uruchomiła an43 http://www.operacje-plastyczne.org.pl chciała powiedzieć „absolutnie", ale Diaz nie wierzył w coś takiego. Dla niego ludzie byli mniej lub bardziej godni zaufania, ale nigdy nie ufał nikomu do końca. I miał rację, przyznała. Ona wprawdzie wierzyła w dobre intencje Joann, ale kto wie, co mogło się jej przypadkiem wyrwać podczas rozmowy Diaz obserwował samochody, a Milla Diaza, na ile mogła to robić, prowadząc. Był schludnym mężczyzną: świeże ubranie, krótkie an43 128 i czyste paznokcie. Dziś miał na sobie ciemnobrązowe dżinsy i koszulkę, która kiedyś była beżowa, ale wielokrotnemu praniu zawdzięczała obecny, jasnokremowy kolor. Diaz nosił na nadgarstku

odpowiedziom Diaza. Najwyraźniej nie był aż takim samotnikiem, jak jej się zdawało. Musiał mieć kiedyś kontakt z dziećmi: wiedział, jak z nimi rozmawiać, podniósł Maksa tak pewnie, jakby robił to setki razy. Dzieciak nie bał się go. Nie znała Diaza z tej strony i bardzo ją to zaintrygowało. an43 Sprawdź maluch to William Gage. Będziemy mówić na niego Liam, ale na razie jest jeszcze za malutki. Cammy z jakiegoś powodu nazywa go Kropa. Milla parsknęła śmiechem, a potem, wciąż uśmiechnięta, uznała, że nie ma sensu przeciągać sprawy - Znalazłam go - powiedziała. - Znalazłam Justina. Pod Davidem ugięły się nogi. Twardo usiadł na jednym z krzeseł dla pacjentów Patrzył na nią szeroko otwartymi szklistymi oczami, wreszcie po bladej jak ściana twarzy popłynęły łzy Mężczyzna nie kontrolował drżenia ust, nie był w stanie wykrztusić słowa. - Jesteś pewna? - zapytał wreszcie słabym głosem. Milla przygryzła wargę, starając się powstrzymać własne łzy Kiwnęła głową.