i krzyczałas i... och, mamo. - Głos nagle jej sie załamał.

Naprawde szczerze ci współczuje. Jak sie wali, to z ka¿dej strony. Najpierw problemy w Cahill House, a teraz wypadek... to rzeczywiscie ponad siły jednego człowieka. - Jakie problemy? Joanna nagle zarumieniła sie a¿ po korzonki jasnych włosów. Wygladała na strasznie zakłopotana. - Och, pewnie prasa tylko tak to rozdmuchała... no, do zobaczenia. Nie zapomnij sprawdzic, co z tym pierscionkiem! Pomachała reka i pospiesznie wyszła. Marla czuła dziwny uciski w ¿oładku. Pragneła z całych sił dowiedziec sie czegos wiecej o sobie. Du¿o wiecej. Stojac przy oknie, patrzyła przez mokra od deszczu szybe, jak Joanna wsiada do jaskrawoczerwonego BMW. Kilka sekund pózniej sportowy samochód z rykiem silnika przejechał przez brame. - Joanna Lindquist to ¿mija - odezwała sie za jej plecami Eugenia. Marla podskoczyła. Nie słyszała, jak tesciowa weszła do pokoju. 144 - ¯mija?- powtórzyła. Odwróciła sie i zobaczyła, ¿e http://www.opieka-medyczna.net.pl/media/ ognia. Nigdy. 1 Nic nie widziała, nie mogła mówic, nie mogła... O Bo¿e, nie mogła ruszyc reka. Próbowała otworzyc oczy, ale nie była 8 w stanie uniesc powiek. Ka¿da wa¿yła tone i paliła oslepiajacym, ostrym bólem. - Pani Cahill? Pani Cahill? Ktos poło¿ył chłodna dłon na jej rece. - Pani Cahill? Słyszy mnie pani? Uprzejmy kobiecy głos zdawał sie dochodzic z bardzo daleka… z drugiej strony bólu. To ja? Ja jestem pania Cahill? Nie wydało jej sie to mo¿liwe, ale nie wiedziała dlaczego.

- Nie zadawaj pytań. Przyjedziesz, to się dowiesz. - Nie rozumiem po co. - To wiąże się z Shelby. I Rossem McCallumem. Nevada poczuł, że jeżą mu się włoski na karku, ale zaraz przypomniał sobie, z kim ma do czynienia. Nie zdziwiłby się, gdyby Red Cole okazał się człowiekiem, który ucieka się do melodramatycznych sztuczek, żeby przeforsować swoje stanowisko. Sprawdź zaczeła gwałtownie hamowac. Opony zapiszczały na mokrej 5 nawierzchni, koła mercedesa nagle staneły w miejscu. Samochód skrecił w prawo, przewrócił sie na bok i zawirował na ¿wirze pobocza. W ułamku sekundy ujrzał te kobiete, przera¿enie na jej pieknej twarzy, usta rozwarte w krzyku, zacisniete na kierownicy dłonie. Ale w samochodzie był ktos jeszcze - ktos siedział koło niej na przednim siedzeniu. Cholera! Miała byc sama. Zapewniono go, ¿e bedzie sama! Przeskoczył na drugi pas. W ostatniej chwili uniknał zderzenia z solidnym, niemieckim błotnikiem. Potknał sie. Upadł. Usłyszał brzek tłuczonego szkła. Odłamki szkła zalsniły w swietle reflektorów. Cholera. Ale nie było czasu, ¿eby cos z