- Pragnę cię właśnie takiej - powiedział, rozpinając jej dżinsyA

porwanych. an43 409 To już. Teraz. Gardło Milli było ściśnięte aż do bólu, a z kurczowo splecionych dłoni odpłynęła krew. - Zack jest moim synem. To Justin. Rhonda, blada jak śmierć, krzyknęła głośno. Lee zerwał się na nogi, zaciskając pięści. - To kłamstwo! - zawołał ze złością. - Nie kupiliśmy dziecka od żadnych bandytów! Adoptowaliśmy Zacka za pośrednictwem adwokata! A jeśli wydaje się pani, że odbierze nam syna, to... po moim trupie! Nic nowego, pomyślała Milla. Oswoiła się z trupami i śmiercią przez ostatnie dziesięć lat. - Wasz adwokat o niczym nie wiedział. Akt urodzenia był sfałszowany. Kobieta, która się tym zajmowała, prowadziła własny rejestr dzieci. Nie chcę, żebyście wierzyli mi na słowo. Mam ze sobą kopie wszystkich dokumentów. Schyliła się po teczkę, otworzyła ją i podała obojgu po grubym http://www.optykchorzow.pl/media/ ją ramieniem i przyciągnął do siebie, głaszcząc uspokajająco po ręce. an43 213 - Lorenzo pracował z człowiekiem, który nazywa się Arturo Pavon. Lola przytaknęła, siarczyście spluwając na podłogę. Milla nabrała jeszcze gorszego zdania o jej domu. Twarz starszej kobiety pociemniała od nienawiści. Wyrzuciła z siebie potok hiszpańskich słów; Milla nie załapała wszystkiego - gospodyni mówiła zbyt szybko - ale zrozumiała, że Pavon albo zabił Lorenza osobiście, albo w jakiś sposób doprowadził do jego śmierci. Poza tym usłyszała, że Pavon należy do wyjątkowo parszywych i odrażających zwierząt, które robią

ku niej, młócącego wodę zamaszystymi, desperackimi ruchami. an43 280 - Jestem! W porządku! - odkrzyknęła, czując jednocześnie, że znów porywa ją nurt. Mocniej machnęła nogami, starając się za Sprawdź nieopisana radość rozpromieniła twarz matki Maksa trzymającej w ramionach swoje dziecko całe i zdrowe. - Nie - odparła ze ściśniętym gardłem. - Gdy ja ostatni raz widziałam swego synka, on płakał. Spał sobie spokojnie tuż przy piersi, aż nagle brutalnie go ode mnie oderwano. Straszliwie krzyczał. Wciąż widziała tę małą twarzyczkę wykrzywioną przerażeniem i bólem. Zacisnęła zęby, starając się nie rozpłakać. - Rozumiem, dlaczego to robisz - odezwał się Diaz po dłuższej chwili. - To było... coś dobrego. - Najlepszego - szepnęła. - Nie sądzę, byś kiedykolwiek odnalazła synka - powiedział obojętnie. - Ale zabiję dla ciebie Pavona. an43