- Ja zawsze się martwię - powiedział cicho Quincy. - Taka jest natura

kiedy ostatnio spał. Na szczęście w biurze potraktowano sprawę poważnie. W gabinecie Everetta zebrała się niewielka grupa ludzi. Młodszy z nich, z szopą piaskowych włosów, agent specjalny Randy Jackson, reprezentował Wydział Służb Technicznych i był szefem grupy zajmującej się podsłuchem. Z Narodowego Centrum Analizy Brutalnych Przestępstw przybyła agentka specjalna Glen- 66 da Rodman, starsza kobieta ze skłonnością do poważnych, szarych garniturów, oraz agent specjalny Albert Montgomery, którego nabiegłe krwią oczy i twarz przypominająca pysk psa gończego sprawiały, że Quincy już czuł się nieswojo. Montgomery albo przyleciał nocnym rejsem, albo dużo pił. Może jedno i drugie. Ale Quincy też nie wyglądał lepiej i chyba nie miał prawa osądzać innych. - Kto ma dostęp do twojego prywatnego numeru telefonu? - spytał Everett, a agentka Rodman wyprostowała się i przygotowała długopis i papier. - Moja rodzina - odparł natychmiast Quincy. - Paru profesjonalistów, w tej liczbie koledzy agenci i policjanci. Trochę znajomych. W notatkach znajduje się szczegółowy spis tych osób. Mam ten numer od pięciu lat i sam się zdziwiłem, że zna go tak dużo osób. - Pracowałeś przy dwustu dziewięćdziesięciu sześciu sprawach - odezwała http://www.otolaryngolodzy.pl/media/ niesnaskach? – Eee... – Choć raz nieskazitelny detektyw wyglądał na zbitego z tropu. – Będę musiał to jeszcze sprawdzić. Rainie poczuła przypływ złośliwej satysfakcji. A więc jednak Sanders nie wiedział wszystkiego. Kto by pomyślał. Wróciła do listy podejrzanych. – Luke, przekaż Sandersowi najnowsze informacje o Danielu i Angelinie Avalonach. Hayes odwrócił się do Sandersa. Nie miał notatek ani kopii do rozdania, a wyraz jego twarzy wyraźnie świadczył o uczuciach, jakie budziły w nim kolorowe teczki kolegi z policji stanowej. – Angelina Avalon jest macochą Melissy – zaczął relacjonować. – Matka umarła przy porodzie. Daniel Avalon czekał trzynaście lat, żeby się powtórnie ożenić i zdaniem Quincy’ego utrzymywał „niezdrowe” stosunki z córką.

miał pojęcia. Przyczaił się w swojej kryjówce i postanowił przeczekać. Po pewnym czasie wróciła do domu. Nagle zrobiło mu się wesoło. Roześmiał się, wydając z siebie piskliwy, histeryczny dźwięk, jaki słyszy się czasem w filmach. Będzie musiał się pilnować. Nie może stracić nad sobą kontroli. Jeszcze nie. Sprawdź przegrywa. Sam zaczyna się podkładać. Chodzi do miejsc, w których bywa wiele dzieci. Kiedy ostatecznie ulegnie swoim skłonnościom, będzie twierdził, że to ich wina. Że to same dzieci nakłoniły go do tego. Mandy popatrzyła na obcego mężczyznę, jak nerwowo robił kolejne zdjęcia, po czym sama się rozdygotała. Ich tata mówił dalej: - Dziewczynki, jeśli zobaczycie kogoś takiego jak on, musicie jak naj¬ szybciej odejść. Podejdźcie do najbliższego ochroniarza albo skryjcie się jakąś kobietą z dziećmi. Wtedy on pomyśli, że to wasza mama i przestanie wami łazić. - Co teraz zrobisz? - spytała Kimberly. - Przekażę jego rysopis odpowiednim służbom. Potem przez kilka dni będę tu przychodził. Jeśli znów go zobaczę, znajdziemy jakiś powód, żeby