spoglądając na mężczyznę stojącego tuż obok.

Uniósł nonszalancko lorgnon do oczu i przyglądał się córce Westlanda z bezpiecznego dystansu. - O rety. Widzieliście kiedy taki ogromny nos? - Nie mylisz się czasem? - mruknął Alec. - Czyżby, Draxie? Nie staraj się tak bardzo udawać - wymamrotał pod nosem Fort i wymienił z Alekiem ironiczne spojrzenie. - Och, dajcie mi spokój! - obruszył się Drax. Roześmieli się, widząc jego zmieszanie, i poszli dalej, żeby ceremonialnie przywitać się z Lievenem. - Ach, lordzie Alecu! Słyszałem, że znowu się panu szczęści w grze - zwrócił się do niego tęgi Rosjanin. - Niech pan sobie wyobrazi, że moje przypuszczenia okazały się słuszne. Kurkow przystał do wigów. - Znakomicie! Dzięki panu wygrałem dwadzieścia funtów! Muszę pamiętać, żeby panu postawić kieliszek, kiedy wrócimy do Londynu - odparł z rozbawieniem Alec. Jeśli Lieven słusznie prorokował co do pierwszego zakładu, to może i co do drugiego się nie mylił? Przecież uważał, że książę ożeni się z Angielką, bo może mu być potrzebny sojusz z wigami. Alec spojrzał nagle na Parthenię Westland. Wachlowała się i rozmawiała z kimś żywo, lecz jej wzrok szukał kogoś w tłumie. Kurkowa. Och, diabli nadali! Kurkow był w uniformie. Czyżby sławny rosyjski bohater wojenny http://www.pan-okulista.edu.pl/media/ ci krzywdę. A to dopiero. Wreszcie ktoś w tym nienawistnym mieście okazał jej nieco zainteresowania. Tyle że teraz rozumiała, dlaczego. Już miała wyjaśnić mu, że się mylił, ale nagle zmieniła zamiar. Jeśli się przyzna, że jest uczciwą dziewczyną, znów będzie samotna, głodna i zagubiona. Perspektywa pozostania samej na ulicy, w środku nocy, była o wiele gorsza niż szokujące zapędy lorda Aleca. Zrobiła więc to, co na jej miejscu uczyniłby każdy sprytny wieśniak z Yorkshire. Nie powiedziała ani słowa. Niech sobie o niej myśli, co chce! Musiała przeżyć, nie troszczyła się o reputację. W jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób olśniewająca prezencja Aleca sprawiła, że noc wydała się jej mniej mroczna. - Chodźmy, Becky - namawiał ją. - Jeszcze się śmiertelnie zaziębisz na tym deszczu. Przecież widzę, że dygoczesz z zimna. - Spojrzał z ukosa na gasidło. - Dlaczego tego nie odłożysz?

- Nic podobnego - odezwała się Alice ciepło i gestem zaprosiła ją do środka. - Widzę, że jesteś już gotowa. Patrząc na skromną beżową suknię i gładkie uczesanie Bella, poczuła lekki zawód. Miała nadzieję, że z czasem uda jej się namówić przyjaciółkę do złagodzenia surowego wizerunku. - My też już schodzimy - dodała, biorąc Jaspera pod ramię. - Myślałam, że będę mogła w czymś pomóc. - Ach, nie, sama sobie poradziłam. - Ton Alice był lekki, ale z jej oczu nie znikał wyraz troski. - Posłuchaj, Bello, nie czuj się w obowiązku towarzyszenia nam podczas dzisiejszego spektaklu. Słyszałaś, że może nastąpić jakiś... nieprzewidziany wypadek, więc może wolałabyś zostać w domu? - Ależ skąd! Idę z wami! I jestem pewna, że wszystko będzie w porządku. Skoro nie jestem ci potrzebna, zaczekam na dole. Sprawdź Jeszcze nigdy żadna z jego kochanek nie uciekła od niego po cichu, nie mówiąc mu nawet „Do widzenia!” Przeciwnie, to właśnie on wymykał się z różnych londyńskich buduarów, żeby uniknąć płaczliwych wyrzutów rozespanych dam. Nie zniesie czegoś podobnego! Był skonfundowany, zaskoczony, zdumiony. Cóż takiego jej zrobił? Przecież potraktował ją niczym księżniczkę. Na Boga, on, Alec Knight, zaszczycił tę dziewczynę, biorąc ją za kochankę. Dlaczego zostawiła go bez słowa? Myślał, że nawiązała się między nimi jakaś piękna, choć wątła nić porozumienia. Czyżby była tylko wytworem jego wyobraźni? Ucieczka nie ujdzie Becky na sucho! Zacisnął usta z determinacją. Nie mógł jednak wybiec z Althorpe House w samym prześcieradle. Nagle błysnęła mu niepokojąca myśl. Czyżby go okradła? Służebnice Wenus często bywały złodziejkami, a on jej nie zapłacił. Zajrzał do szuflady w konsolce, gdzie trzymał drobne sumy na podobną okoliczność. Pieniądze leżały na miejscu, co ostatecznie zbiło go z tropu. Jaka ladacznica ucieka