wskoczyli na kanapę i zaczęli wesoło dokazywać.

obróżce z małym dzwoneczkiem, odzywającym się przy każdym ruchu. Otrzymała już imię: Serabi. Kelly się uparła, bo według niej ten kotek nie wygląda jak Kicia, a Mruczek to zdecydowanie chłopięce imię. W ustach Kelly, która miała trudności z wymawianiem „r" imię brzmiało przeuroczo. Laura wzięła znowu do ręki blok rysunkowy i skończyła szkicowanie ślicznej buzi Kelly. Kiedyś malowanie stanowiło jej hobby. Od początku studiów nie wzięła do ręki węgla ani pędzla, mimo że uwielbiała tworzyć i miała talent. Teraz miała niewiele do roboty poza pielęgnowaniem Kelly, co było takie łatwe i przyjemne. Laura westchnęła i przerwała rysowanie. Po pewnym czasie, gdy wiatr przybrał na sile, wróciły do domu. Na dworze Serabi biegała razem z Kelly, lecz gdy tylko znalazły się wewnątrz, czmychnęła w jakiś kąt. - Nie, poczekaj - powiedziała Laura, łapiąc Kelly, zanim dziewczynka zdążyła pobiec za kotem. - Najpierw musisz umyć ręce, a potem zjeść kolację. Kelly jęknęła dramatycznie, po czym posłusznie pomaszerowała do łazienki. http://www.panelepodlogowe.net.pl/media/ Te słowa prosiły się o dalsze wyjaśnienia. Co się stało? Dlaczego musieli adoptować dziecko? Ale Luke tylko spojrzał jej w oczy. – O co ci chodzi, Kate? – Chciałam się z tobą zobaczyć. Czy to takie dziwne? Przecież byliśmy kiedyś dobrymi przyjaciółmi. – To było kiedyś. Nasze drogi już dawno się rozeszły. – Wiem, po prostu... – Urwała i pochyliła się nad dzieckiem. Wygładziła kocyk i dotknęła policzka małej. Dopiero wtedy znowu na niego spojrzała. – Bardzo tego żałuję, Luke. Brak mi ciebie. Brak mi twojej przyjaźni. Te słowa były niczym ciosy, które spadały na niego raz za razem. – Przestań! – Kiedy to prawda. Chciałam się z tobą spotkać... – Z trudem złapała

Kelly wyrwała się i pogalopowała schodami na górę. Ale Laura była szybsza. Złapała ją i przytuliła mocno. - Puść mnie - krzyczała Kelly. - Myszko, nie możesz go zobaczyć! Nikt nie może! Kelly wybuchnęła płaczem. Laura usiadła na schodach, tuląc ją do siebie. Wyjęła jej z objęć lustro z muszelkami i odłożyła Sprawdź – Dobrze, kochanie. Powiedz mi, co się stało – poprosiła. – To raczej ty mi powiedz. – Zbliżył się do niej chwiejnym krokiem. – Może porozmawiamy o tej książce, Kate? Jaki ma tytuł? ,,Martwy kontekst’’? – Kontakt – poprawiła go. – Chodzi ci o książkę Luke’a? Nic nie rozumiem. – Jasne. – Skrzywił się. – A skąd masz autograf? Serce zaczęło łomotać jej w piersi. Nie chciała poruszać tego tematu, zwłaszcza teraz, kiedy Richard znajdował się w takim stanie. – Mówiłam ci już przecież, że... – Gówno! – wrzasnął. – Specjalnie pojechałaś do Nowego Orleanu, żeby spotkać się z nim za moimi plecami. – Zachwiał się i przesunął jeszcze bardziej w jej stronę. – Po co to zrobiłaś?! Musiałaś wyciągnąć z kosza to pieprzone zaproszenie!