– A tym razem nie tylko błogosławieństwa nie dałem, ale wprost zabroniłem – odparł

chłopskie niechlujswo i zmusić do posłuchu ostatni pluton siwych włosów. Dawny czwartak, głodny i obdarty, przed pięcioma laty zjawił się w szulerni na Saint-Estèphe. Przywabił go szyld dobroczynnego Towarzystwa Mąki i Wody, który jest przykrywką dla prawdziwej działalności Gruszczyńskiego. Swiderski mąki tu nie 22/86 znalazł ani wody, za to uczciwą, powiedzmy, pracę i dach nad głową. – Raźniej! – popędza Gruszczyński, ale Swiderski jeszcze rozczapierzonymi palcami robi przegląd zdemoralizowanej brody. W końcu wysypuje na zielony aksamit góry monet i buduje przed sobą srebrne piramidki. Podhorecki kładzie na deskach podłogi, tuż przy prawej nodze, nieforemną paczkę. Spod płachty „Constitutionnela” wyłania się wytoczona z porządnego damastu lufa krócicy. http://www.piknik-country.pl pokusy, ale w pokoju nie było ani ikony, ani najmniejszego choćby obrazka. – No, proszę. – Mikołaj Wsiewołodowicz z zadowoleniem kiwnął głową. – Przynajmniej nie będzie zapalenia. A teraz pani. I odwrócił się do leżącej damy gołymi, poharatanymi plecami. Zaczęły się jeszcze gorsze tortury. Usiadłszy na tapczanie, pani Polina zaczęła wycierać białą skórę swojego wybawiciela, z trudem powstrzymując się, by jej nie pogłaskać dłonią. Szczególnie kłopotliwe były chwile milczenia. Przez lata klasztornego życia zapomniała nawet, że takie przerwy w rozmowie są najniebezpieczniejsze. Od razu słychać własny przyspieszony oddech, a w skroniach zaczyna stukać. Polina Andriejewna nagle zaczęła wstydzić się swego dezabilu i rozejrzała się wokoło – co by takiego włożyć? Ale nic nie znalazła. – Zimno? – spytał gospodarz, nie odwracając się. – A niech pani narzuci burkę, nic innego i tak nie ma.

Dwoma susami Dawid znalazł się przy nim, chwycił obiema rękoma i opisał nad głową świszczące koło. Wyglądało na to, że szansę się wyrównały. Polina Andriejewna nabrała otuchy, uniosła się z ziemi i wbiła zęby w sznurek. Ach, żeby szybciej uwolnić ręce, szybciej przyjść z pomocą! Goliat wcale nie przestraszył się dyszla, szedł prosto na wroga, z zaciśniętymi pięściami, opuszczoną głową. Kiedy zaimprowizowana maczuga spadła mu na ciemię, kapitan nawet nie Sprawdź zamierzonym celem, on mógł mieć motyw. Może się w niej kochał i nie podobała mu się jej przyjaźń z Vander Zandenem. Poza tym jako szkolny psycholog wiedziałby, jak manipulować Dannym. To chyba wszystko. Quincy wreszcie zrozumiał. – Pracujesz nad listą ewentualnych podejrzanych. – Tak, federalni potrafią jednak szybko załapać, w czym rzecz. Uniósł brwi. Może Rainie była u kresu wytrzymałości, ale język miała ostry jak brzytwa. – Mogę zapytać, kogo wpisałaś? – Charliego Kenyona, dyrektora Vander Zandena, tajemniczego faceta w czerni, a teraz Richarda Manna. – Myślałem, że dyrektor ma alibi. – Na pierwszy rzut oka, ale nigdy nie wiadomo, co się okaże, kiedy zaczniesz naciskać. – Charlie Kenyon. Niewykluczone – zastanawiał się na głos Quincy. Uznał, że lepiej nie