ona nawet o tym nie pomyślała. Słyszała czasem odgłos pralki i

Federalny Zarząd Lotnictwa na pewno odnotowuje wszystkie wypadki. Nie przypominał sobie wprawdzie historii o katastrofie lotniczej, w której zginęło sześcioro niemowląt - a był pewien, że nie zapomniałby jej nigdy. Mogło to oznaczać, że miejsce wypadku an43 237 zostało odpowiednio oczyszczone, a małe ciałka usunięte jeszcze przed przybyciem ratowników i ekip śledczych; być może pozostawiono tylko martwego pilota. Możliwe też, że katastrofa nie została w ogóle zauważona przez odpowiednie władze. Nowy Meksyk był rozległym, w dużej części bezludnym stanem. Były tam tysiące kilometrów kwadratowych pustkowi, na których katastrofy samolotu nikt by nawet nie dostrzegł. Właściciel samolotu sam zorientowałby się, że jego maszyna zaginęła, i zorganizował poszukiwania. A jeśli znalazłby wrak, to co wtedy? Skrupulatne usunięcie wszystkich szczątków samolotu, nawet małego, było nie lada zadaniem. Z logicznego punktu widzenia najlepiej byłoby pozbierać trupy, wyczyścić wnętrze wraku z wszelkich charakterystycznych rzeczy, usunąć oznaczenia i numery http://www.piknik-country.pl/media/ ustami i językiem, pieszcząc dłońmi jądra, czując, jak twardnieją w dotyku. Robiła mu rzeczy, które on robił jej, choćby po to, by usłyszeć raz jeszcze ten dziki, niski pomruk. an43 306 Rano czuła się obolała i poobcierana, wiedziała, że chodzenie może być sporym problemem. Ledwie pamiętała czasy, w których nie znała jeszcze ciała Diaza, kiedy nie wiedziała, jak to jest czuć go w sobie, trzymać w ramionach, cieszyć się siłą jego spazmów rozkoszy Rano Milla należała już do niego. Otworzywszy oczy, ujrzała światło sączące się do wnętrza pokoju wokół krawędzi ciężkich zasłon. Diaz leżał za nią, obejmując

Enrique już trząsł się cały ze strachu, obiecując wszystko, co tylko seńor sobie życzy Proszę, pieniądze, proszę bardzo... - Łapy przy sobie, cabrón - syknął Diaz, wbijając czubek noża milimetr głębiej; drugą ręką szybko obszukał Enrique, znajdując nóż, który tamten właśnie próbował wyjąć z kieszeni. - Nie chcę kasy zabranej twoim kumplom, tylko kilku odpowiedzi. Sprawdź - Rzuć nóż. Liczę do jednego. Jed... Nie czekał nawet tyle na reakcję kobiety. Lewa ręka Diaza wystrzeliła do przodu, chwyciła dłoń Loli i silnym szarpnięciem wykręciła ją, oddalając od Milli. Dał się słyszeć dziwny odgłos, jakby trzask pękającej suchej gałęzi; Lola zamarła, a z jej gardła wydobył się przeciągły jęk bólu. Nóż upadł na brudną podłogę. W następnym ułamku sekundy ramię Diaza chwyciło Millę i przyciągnęło do jego piersi, zamykając w żelaznym uścisku. Przez cały ten czas lufa pistoletu nawet nie drgnęła, cierpliwie celując w głowę Meksykanki. Lola cofnęła się chwiejnie, trzymając się za rękę. - Połamałeś mi kości! - jęknęła, osuwając się na odrapane krzesło. - Ciesz się, że nie odebrałem ci tego noża i nie wydłubałem nim