-8-

- A może nie - westchnęła. Diaz zapalił gazowy kominek w dużym pokoju. Zrobiło się przytulnie i to spodobało się Milli. Nie miała ochoty siedzieć tam razem z nim, ale nie chciała wracać do sypialni i gapić się na cztery ściany. Telewizor był podłączony do anteny satelitarnej, mieli mnóstwo kanałów do wyboru. Ku zaskoczeniu Milli Diaz oglądał program o urządzaniu mieszkań i aranżacji wnętrz na kanale Dom i Ogród. Oglądał, dziwiąc się niczym przybysz z innej planety: po co ozdabiać abażur od lampy frędzlowatym brzeżkiem z pomponami? - Zaczynasz nowe życie jako specjalista od aranżacji wnętrz? - spytała, zaskakując siebie i jego samym faktem zainicjowania rozmowy - Musieliby mnie zmusić pod bronią. Milla uśmiechnęła się, znów ku własnemu zaskoczeniu. Lekki uśmiech zniknął natychmiast, gdy uświadomiła sobie jego niezwykłość. A myślała, że nigdy już nie będzie się śmiać. On nic nie zauważył. Skuliła się w fotelu i oglądała program z Diazem. Szum deszczu uśpił ją szybko. Wpadała w płytkie drzemki i budziła się przez resztę popołudnia. Zjedli wczesną kolację. Milla wzięła prysznic, podczas gdy Diaz http://www.podloga-drewniana.biz.pl już tyle razy - Co się stało? - zapytała. - Wypadek samochodowy Zgruchotana miednica, połamane żebra, przebite płuca - zamilkł na chwilę. - Umarł na stole. Wyglądał na śmiertelnie zmęczonego, tak też brzmiał jego głos. Pokręcił głową i rozprostował ręce, aby się trochę rozluźnić - często tak robił po ciężkim dniu w szpitalu. - A gdzie ty byłaś? - Odwiedzałam pacjentki. U Felicji DAngelo pojawiło się plamienie, poza tym twierdzi, że miała skurcze, więc kazałam jej się zgłosić na dokładniejsze badanie. Sprawdziłam wszystko, obejrzałam ją dokładnie, wszystko w porządku. Z kim mnie zdradzasz? Nie wyglądał na zaskoczonego. Wyraz znużenia i obojętności

mięśni jego wiotczejącą męskość. Diaz zaśmiał się w odpowiedzi tym swoim niskim, lekko zachrypniętym głosem. Poczuła ciepło jego oddechu we włosach. - Nie mam już szesnastu lat - chyba wciąż trochę brakowało mu oddechu. - Musisz dać mi kilka minut. Jednak nie wyszedł z niej, opadł na nią nieco ciężej, jakby Sprawdź - Nie - poprawił go Diaz, pieczętując słowa złym spojrzeniem, które przygwoździło lekarza do ziemi. - Oni popełniają morderstwa. To będzie wyrok. an43 352 Milla spojrzała na Pavona, broń ciążyła jej w ręku. To był zdecydowanie większy kaliber od pistoletów kupowanych u Cheli. Zresztą pewnie właśnie dlatego Diaz dał jej taką armatę: nie trzeba będzie poprawiać. Od dziesięciu lat śniła o tym, jak zabija Pavona, chciała to zrobić. Chciała udusić tego gada gołymi rękami. Ale zawsze wyobrażała sobie, jak zabija go w afekcie, w przypływie emocji, a nie z zimną krwią.