– Ty cholerna suko – zaklął i nagle na jego twarz wypłynął uśmiech. Wyciągnął rękę i

- Róg - powiedziała i gra zaczęła się naprawdę. Grali przez trzy godziny. On wygrał za pierwszym razem, kiedy ona spróbowała białą bilą przeskoczyć nad ósemką. Ale się nie udało. Wygrał za drugim razem, kiedy zaczęła grać agresywnie i chciała zgarnąć wszystko. Ale się nie udało. Potem ona wygrała trzecią, czwartą i piątą rozgrywkę, dając Quincy'emu dużo do myślenia. - Poddajesz się? - spytała. - Dopiero się rozgrzewam, Rainie. Dopiero się rozgrzewam. 24 Uśmiechnął się do niej szeroko i wrócił do stołu. W szóstej rozgrywce zaskoczył ją, rezygnując z finezji i demonstrując siłę. Ale ona też miała coś w zanadrzu. Dzięki temu gra stawała się coraz bardziej interesująca. Szóstą dał jej wygrać, teraz szykowali się do siódmej. - Dużo grasz - zauważył. Mówił spokojnie, ale się spocił i widać było, że musi koncentrować się bardziej niż na początku. - Lubię to miejsce. - Miło tu - zgodził się od razu. - Ale żeby naprawdę grać, trzeba jechać do Chicago. Spróbował trafić ósemkę i chybił. Rainie chwyciła kij. - Pieprzyć Chicago! - powiedziała i uporządkowała stół. http://www.podloga-drewniana.edu.pl/media/ jest twój stary! Miałem zamiar zlitować się nad staruszkiem! Ale nie teraz! Niech zdycha tam, gdzie jest, związany i głodny! Niech sra pod siebie i gnije z odleżyn! Co ty na to, arogancki kutasie?! - Mój ojciec nie żyje - powiedział spokojnie Quincy, nie ruszając się z krzesła. Chociaż nie wiedział tego na pewno, serce biło mu gwałtownie. To było duże ryzyko. Gra o życie lub śmierć. Jeśli się mylił... Tak mi przykro. Boże, zlituj się, bo nie mogę! - Mój ojciec nie żyje - powtórzył bardziej zdecydowanym tonem. - Znaleźliśmy jego ciało. - Niemożliwe! - Chcesz go obejrzeć w kostnicy? 240 - Nie mógł tak szybko wypłynąć! Obciążyliśmy go dużym ciężarem! - Albert usłyszał swoje własne słowa. Zamilkł na chwilę, a potem eksplodował:

miękki, kiedy barw ubywało, a ostre linie się zacierały. To ją uspokajało. Szli w milczeniu, bez żadnego konkretnego celu, ale znali miasto i mimo woli oboje myśleli o Rittenhouse Square. - Teraz moja kolej na zadawanie pytań - powiedział nagle Tristan. Z powodu upału rozluźnił trochę krawat i podwinął rękawy koszuli. Mimo to nadal wyglądał elegancko. Bethie zdawała sobie sprawę z tego, że przechodnie Sprawdź – Tak. Zapytałam go, czy coś widział, ale powiedział, że nie. Usłyszał strzały, zaczął biec korytarzem, skręcił w prawo i bum. Quincy odwrócił się w prawo, gdzie na podłodze widniały zarysy trzech ciał. – To wszystko stało się tam? – Tak sądzimy. – Na korytarzu, nie w klasie. – Zgadza się. – W jaki sposób Danny znalazł się na korytarzu? – Nauczyciel twierdzi, że po przerwie obiadowej chłopiec w ogóle nie pojawił się w klasie. Pan Watson zwrócił na to uwagę, ale ponieważ Danny prawie nigdy się nie spóźniał, uznał, że musi mieć ku temu jakiś ważny powód. – O której to było? – W szkole są trzy przerwy obiadowe. Danny korzystał z tej ostatniej, która kończy się o