żeby tak na nią nie patrzył. Obudził w niej niepokój.

żadnych dowodów. Zrobiłaś wszystko to, czego nie powinnaś - wykąpałaś się, wyprałaś koszulę... - A ręcznik? Ten ze śladami krwi? - Tylko Izabela o nim wiedziała. Schowałam go. - Mogłaś się go pozbyć. - Co ty, głupia? Ręcznik trzymam na wszelki wypadek. - To znaczy? 259 - No, jakby Matthew nie wyjechał. Jakby go nie wykopali z Anglii. - Może nie powinnyśmy tego robić... - Imogen znów się wystraszyła. - Może za dużo tego. - Zrobiłyśmy, co musiałyśmy zrobić. Ty swoje już wykonałaś. - Wstała. - Teraz pora na mnie. Sylwia miała niewiele czasu, by jakoś się pozbierać przed nieuniknioną i pewnie bardzo bolesną rozmową wnuczkami. W pierwszej chwili zdecydowała się pójść na drugie piętro po jeden ze środków uspokajających, jakie doktor Lucas zapisał jej po śmierci Karo, po namyśle jednak doszła do wniosku, że nie powinna ulegać tej pokusie; tabletka mogłaby odebrać jej zdolność logicznego myślenia, której tak bardzo teraz potrzebowała. Zamiast tego Sylwia zrobiła sobie http://www.pokryciadachowe.edu.pl - Tylko Chloe. - Chyba masz na to dość czasu - zauważył. Matthew wrócił do pracy w VKF i wynajął sobie kawalerkę w pobliżu Coram's Fields, skąd mógł chodzić pieszo do Bedford Square. Oczywiście był teraz wolny i mógł odejść z firmy, zresztą zamierzał to zrobić we właściwym czasie, ale emocjonalne i psychologiczne zawiłości szesnastu spędzonych w Anglii miesięcy okazały się trudne do rozplatania. Poza tym czuł ogromną potrzebę odosobnienia. Podjął próbę odwiedzenia Imogen, ale dziewczyna nie chciała go widzieć. Flic natomiast zgodziła się przysłać mu wniosek o widzenie, więc w niedzielę, przed lunchem z Sylwią, pojechał do Holloway. Przez cały czas wizyty Flic siedziała w niezmąconym spokoju, nie przejawiając ani agresji, ani wrogości. Wyraziła skruchę z powodu tego, co zrobiła

Ich oczy spotkały się. Przez moment patrzyli na siebie z poczuciem, że na całej ziemi są tylko oni dwoje. Znowu zadzwonił telefon. Shey spochmurniała, ale Tanner nie dał się zwieść. Była zła nie z powodu jego obecności, lecz dlatego, że przyłapał ją na jej dobrym uczynku. Nie znał Shey jeszcze tak dobrze, jak by tego chciał, jednak Sprawdź towarzystwa? - To się rozumie samo przez się - odrzekł ze spokojem. - W dużej mierze na tym polega małżeństwo. - I na seksie. - Na seksie także - przyznał, nie zmieniając tonu. - Życie seksualne mamy i taty było wspaniałe! O tym też cię poinformowała? - Nie, bo to jej osobista sprawa. Poza tym dotyczy przeszłości. - Błąd, upomniał się w duchu. - Nasz ojciec nie należy do przeszłości - wycedziła zimno Imogen. - Jasne, że nie. Nie to miałem na myśli. W tym momencie oboje usłyszeli odgłos otwierania szklanych drzwi do kuchni. Matthew obrócił się i zobaczył na tarasie uśmiechniętą