Zsunęła mu spodnie. Pomogła mu pozbyć się slipek. Wtedy to ona znalazła się na dole, a on ponad nią. Rozsunęła nogi. Uniosła biodra. Nie mógł oderwać oczu od jej twarzy. Wyczytał z niej nieśmiałą nadzieję i coś jakby grymas postanowienia. - Rainie - szepnął. - Dobrze jest cieszyć się życiem. - Nie wiem, jak to się robi. - Ja też nie wiem. Będziemy się uczyć razem. Objęła go nogami. Zacisnął zęby i powoli opadł w dół. Starał się być delikatny, ale nagle jego ciało zesztywniało. Jej ciałem wstrząsnął spazm. Quincy pragnął, żeby doznania Rainie były dobre, przyjemne. Oddychaj głęboko. Nie śpiesz się. Ale w chwilę później wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił. Jej ciało zmiękło, przylgnęło do niego. Przesunęła się pod nim. Potem znowu i znowu. - Spokojnie... - Proszę...! Teraz! Proszę! Pochylił głowę. Poddał się jej, kiedy mocniej przycisnęła go rękami. Koniec z opanowaniem. Koniec kłębowiska myśli w głowie. Jej krzyk. Jej ciało. Jej ufne spojrzenie. 208 Wykrzyknęła. Zdziwiona. Ekstatyczna. Przez chwilą cieszył się, patrząc http://www.pol-dent.pl chociaż właściwie pogodziła się już z przeszłością. Przyłapała się na tym, że 102 cały czas pocierała dłonią zimną butelkę z piwem. Cóż trudno wyzbyć się starych nawyków. - Sprawdzasz wszystkie kobiety, z którymi się umawiasz? - spytała w końcu. - Ostrożności nigdy za wiele. Popatrzyła na niego znacząco, a on odwdzięczył się uśmiechem. - Znalazłaś mnie w pracy, zadawałaś dużo pytań i nie dawałaś mi spokoju - powiedział. - Możesz uznać, że jestem staromodny, ale lubię wiedzieć więcej o kobietach, które się za mną uganiają. Poza tym twój przyjaciel Hayes wychwala cię stąd aż po Missisipi. - Powiedział ci, że byłam oskarżona o zabójstwo?
– Och, tak mi przykro. Robimy, co możemy. – Czy coś się stało moim dzieciom? Gdzie są Danny i Becky? Gdzie są moje dzieci!? – Ciii, wszystko w porządku. Na pewno. Muszę cię prosić, żebyś odeszła spod szkoły. Wszyscy uczniowie zostali przeprowadzeni na drugą stronę ulicy. Nauczyciele ustawili ich klasami. Tam musisz szukać Dana i Becky. – Ale widziałaś ich? Nic im nie jest? Sprawdź miało z nim nic wspólnego. Potem podnosił rękę. Ani razu nie zadrżała, więc chciał krzyczeć, krzyczeć, krzyczeć. Prawnik powiedział mu, że odwiedzi go dwóch specjalistów. A teraz uwaga: jednemu z nich nie wolno ufać. Danny musi być ostrożny. Drugi... pewnie Schaffer?... pracuje dla jego rodziców. Można mu powiedzieć wszystko. Danny powinien zastanowić się, czy nie chciałby się komuś zwierzyć. Poczułby się od razu lepiej, gdyby zrzucił ten ciężar. Prawnik uśmiechał się dobrotliwie. Nagle Danny przypomniał sobie pannę Avalon. Wyraz jej twarzy, kiedy odwróciła się do niego. Jej ostatnie słowa. Nic nie rozumiała. – Danny, uciekaj! Uciekaj! Pająk dotarł do okna. Chłopiec patrzył, jak mknie radośnie po ciepłej niełamliwej szybie. Tyle myśli w głowie. Tyle obrazów, ale tak odległych. Krew. Hałas. Zapachy, o istnieniu których nie miał pojęcia. Gorąca broń w dłoni. Ale jak przez mgłę. Może to tylko sen. Otwórz