Gdy pacjentka wyszła, Scott oparł się wygodnie w fotelu

w średnim wieku. Ubrana była w złociście brązową sukienkę podkreślającą barwę jej oczu. Spojrzała na Willow przyjaźnie, ale nie kryjąc ciekawości. - Panno Tyler - Scott Galbraith poprowadził nieznajomą R S w jej stronę. - Chciałbym, żeby poznała pani naszą nową gospodynię, panią Caird. Pani Caird, to Willow Tyler, niania. - - Dzień dobry - przywitała się Willow i uścisnęła wyciągniętą dłoń gosposi. - Pani Caird zamieszka w apartamencie nad garażem - poinformował ją; Scott. - Zaniosłem już tam jej bagaże. Zamierzałem oprowadzić panią Caird po domu, ale może będzie lepiej, jeżeli pani to zrobi, panno Tyler. Zapoznają się panie... Przerwał, bo w gabinecie zadzwonił telefon. - Przepraszam - powiedział i poszedł odebrać. Nowa gosposia zwróciła się w stronę Willow. - Nie sądzę, byśmy już kiedyś się spotkały, ale nie wiedzieć czemu twoje imię jest mi znajome. Wydaję mi się, że chodziłaś do szkoły z moim przybranym synem, Danielem Firthem. Willow zamarła. http://www.powiekszaniebiustu.biz.pl zebrała się na odwagę. - Po prostu nie mogę. Z przyczyn osobistych. - Chodzi o mnie? Nie kochasz mnie? Myliłem się... Amy mówiła nieprawdę... Wcale nie powiedziałaś mamie, że się we mnie zakochujesz? R S - Powiedziałam. - W jej głosie słychać było smutek. - Powiedziałam mamie, że się w tobie zakochuję - powtórzyła. - To dlaczego nie chcesz wyjść za mnie za mąż? Wciąż uważasz, że jestem zarozumiałym szowinistą i... - Nie! Jesteś wspaniały! - Ale nie chcesz wyjść za mnie za mąż? Ze smutkiem pokręciła głową.

Bill Gates. To wszystko przyprawiało Willow o zawrót głowy. Jednocześnie miała poczucie deja vu. Już gdzieś widziała tego mężczyznę... Nie była jednak pewna, gdzie i kiedy. - Przepraszam - powtórzył niskim, zmysłowym głosem. Uraczyła go spojrzeniem mrożącym krew w żyłach. Sprawdź go lepiej niż ktokolwiek inny! Musiałaś wiedzieć, że miał wspaniały zmysł równowagi. Czy naprawdę uważasz, że potknął się i spadł? Naprawdę wierzysz, że to był wypadek? R S - Co chcesz powiedzieć? - Willow wstrzymała oddech. - Że to nie był wypadek? W powietrzu wisiało napięcie. Willow była pewna, że Daniel też musi je czuć. Czekała bez ruchu na jego odpowiedź. - Sądziłem, że szczególnie ty powinnaś zrozumieć, co wydarzyło się tamtej nocy - mówił tak cicho, że z trudem go słyszała. - Musiałaś wiedzieć, że... - Daniel! - rozległo się wołanie pani Caird. - Telefon do ciebie!