zorganizuje ci spotkanie z ojcem, zgoda, ale dzis jeszcze

karierze, chciała zajsc wysoko, nie istniały dla niej szklane sufity. Chciała pieniedzy i dobrego ¿ycia. A jednak pewnego dnia rzuciła to wszystko. - Oczy Janet lsniły. -Od tego czasu nikt z sposród jej przyjaciół nie miał od niej wiadomosci. Jakby nagle znikneła z powierzchni ziemi. - Nie ¿yje? - Nie sadze. W takim wypadku czynsz za jej mieszkanie i inne opłaty nie byłby uiszczane. 420 - A sa? - Paterno miał zamet w głowie. Kim, u diabła, jest ta kobieta - ta potencjalna siostra przyrodnia Marli Cahill? Co je naprawde wia¿e? - Regularnie, co miesiac. - Naprawde? - spytał, czujac to podniecenie, ten nagły przypływ adrenaliny, jak zawsze, kiedy sprawa była bliska rozwiazania. - Dlaczego rzuciła prace? - To jest własnie najlepsze. Sadze, ¿e odeszła, by urodzic dziecko, a nie chciała, ¿eby ktokolwiek o tym wiedział. Dziecko Marli Cahill. - Ale... Chwileczke... http://www.pracowniaemg.info.pl - Rzadko trace panowanie nad soba w taki sposób, Marla - powiedział powa¿nie. - To nie w moim stylu. - Jego niebieskie oczy patrzyły na nia tak przenikliwie, ¿e Marla miała ochote zapasc sie pod ziemie. -Cos takiego zdarzyło mi sie dotad tylko jeden raz. Dawno temu. -Usmiechnał sie krzywo. - Szkoda, ¿e tego nie pamietasz. Marla buntowniczo uniosła podbródek. - Owszem, wielka szkoda - powiedziała. - Nie obchodzi mnie, co sie kiedys wydarzyło miedzy nami, Nick. Po prostu chce pamietac. 325 - Có¿, mnie obchodzi, co sie wtedy stało, moja pani. Obchodzi mnie i pamietam to i nie mam najmniejszego

które przez ponad piec lat nazywała swoim domem. Łzy spływały jej po policzkach. Spojrzała na Nicka. - Jestem... jestem Kylie Paris - wyszeptała. A wiec Nick nigdy jej nie kochał. Nigdy nie prze¿yła z nim ¿adnej romantycznej przygody ani rendez-vous. Przełkneła z trudem, patrzac w jego niebieskie, pełne niepokoju oczy. Sprawdź Pana. Wiesz o tym. - Tak, słyszałem. - W głosie Nicka zabrzmiała ledwo wyczuwalna nuta ironii. Udało mu sie wreszcie skonczyc rozmowe. Odło¿ył słuchawke, wział szklanke ze stolika i wstawił ja do zlewu w kuchni. Twardziel łaził za nim krok w krok, stukajac pazurami po starym linoleum. - Niedługo wróce - powiedział Nick do psa, zarzucajac worek na ramie. Poszedł na werande z tyłu domu, sprawdzajac po drodze, czy pies ma wode i jedzenie w miskach i posłanie w kacie werandy, po czym zamknał drzwi. Twardziel podbiegł do samochodu, ale Nick potrzasnał głowa.