Sheili zbyt często.

pogłoski o wampirach, o kulcie związanym z piciem krwi i podobnych rzeczach, na co usłyszał, że to, u diabła ciężkiego, jest Nowy Orlean, więc podobne pogłoski są na porządku dziennym. Sean wskazał na swój komputer. - Nawet gdybyśmy siedzieli tu cały dzień, nie zdołałbym pokazać panu każdego raportu dotyczącego jakiegoś wariata, który uznał się za wampira, jakiegoś balu wampirów, który musiała zakończyć policja, bo uczestnicy zaczęli świrować, jakichś dziwacznych obrzędów na którymś z cmentarzy lub jakiegoś pijaka, który na ulicy ugryzł innego pijaka. - Wiem. - Bryan McAllistair uśmiechnął się niewesoło i pokiwał głową. - Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Sean popatrzył na leżące przed nim notatki, potem znów podniósł wzrok na swojego gościa. - Pan brał udział w tamtej nieprzyjemnej historii w Rumunii, prawda? - zagadnął, starannie dobierając słowa, zaś owa ostrożność wynikała z tego, że wiedział bardzo dużo o istotach nie do końca ludzkich, lecz dla dobra swojej rodziny wolał tego nie ujawniać, dlatego też na zewnątrz zazwyczaj udawał sceptyka. - Znalazłem się w Rumunii w celu wygłoszenia serii wykładów - skorygował Bryan. - Zupełnym przypadkiem usłyszałem plotki o http://www.protetyka.org.pl/media/ Nie, nie chce iść z nią do osobnego pokoiku dla wybranych gości. Nie, nie chodzi o cenę. Nie, nie jest gejem. Tak naprawdę pociągała go tylko jedna kobieta na świecie, tylko ona dla niego istniała, a w porównaniu z nią wszystkie inne wypadały tak mdło i blado jak światło żarówki przy świetle błyskawicy. Ta ostatnia noc... Ale teraz nie mógł o niej myśleć, miał za zadanie odnaleźć Mary. Sprawdzał klub za klubem, zaczynał się zastanawiać, czy przypadkiem nie marnuje czasu. W końcu ją znalazł. Lokalik należał do tych bardziej tandetnych i znajdował się przy małej, bocznej uliczce. Bramkarze byli rosłymi facetami, lecz raczej RS 159 otłuszczonymi niż umięśnionymi. Wewnątrz wszystko było podniszczone i

- Skoro tak ci na tym zależy, ja mogę się poznęcać nad twoim ciałem. - Wynocha! Wypchnęła go za drzwi. - Nie zapomnij zamknąć! - przypomniał jej już z ganku. Sprawdź 14 bystra, pewna siebie, wiotka jak trzcina, pełna energii i... wściekle asertywna. Nie, nie agresywna, jak sama wyjaśniała. Asertywna, tylko tyle. Maggie westchnęła. - Kochanie, stójka niewiele pomoże, jeśli ma się wielkie siedzenie i uda jak walce. Jessica wybuchnęła śmiechem i spojrzała na Seana, męża Maggie, wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę, który już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie kogoś cieszącego się sporym autorytetem, a do kompletu był naprawdę atrakcyjny. Całkiem przydatna kombinacja w pracy gliniarza. - Proszę, powiedz twojej żonie, że nie ma ud jak walce.