dostrzegła czerwone smugi.

– Zastrzeliłeś tych ludzi, Danielu? Zrobiłeś krzywdę tym dziewczynkom? Odpowiedział nieobecnym głosem. – Tak, proszę pani. Chyba tak. 5 Wtorek, 15 maja, 15.13 Rainie i Shep milczeli. Słowa, które przed chwilą padły, powoli docierały do ich świadomości. Shep nie protestował przeciw oświadczeniu Danny’ego, nie próbował tłumaczyć, że to nieporozumienie albo że Danny jest jeszcze dzieckiem. Wydawał się zbyt oszołomiony. A Rainie nie wiedziała, co jeszcze mogłaby powiedzieć. Była policjantką; aresztowany przyznał się do winy. Znała swoje obowiązki. Kiedy podprowadziła chłopca do frontowego wejścia, natychmiast rozbłysło kilkanaście fleszów. Już czyhali dziennikarze. Cholera. Wycofała się szybko, osłaniając Danny’ego przed oślepiającymi lampami i zgiełkiem pytań. Popatrzył na nią nieprzytomnie, posłusznie poddając się jej woli. Trudno jej było znieść to zaszczute spojrzenie. – Nie mogą zobaczyć, że z nami wychodzisz – zwróciła się po chwili do Shepa. Całą trójką przywarli do ściany korytarza niczym tropiona zwierzyna. – Nie zostawię cię z nim samej. – Nie masz tu nic do powiedzenia. Mogę go przesłuchać bez twojej obecności, a już na http://www.przydomowa-oczyszczalnia.net.pl/media/ dzielę z kapitanami Podhoreckim i Migurskim. Bez owijania wystąpił z tymi słowy: „Jesteście dobrymi Polakami, a ojczyzna pomocy potrzebuje. Idziemy do Polski wojnę partyzancką prowadzić w imię zemsty ludów”. Mówił z nadzwyczajną pewnością i przekonał moich towarzyszy, chociaż jeszcze niedawno szeptali, że zamierzają wracać, lecz nie na wojnę, ale licząc na carską amnestię. Zwierzali się też, że i przed insurekcją spiski im nie były w głowie, a tylko dali się ponieść ogólnej gorączce.

Jej towarzysz boju zeszedł po stopniach, przysiadł na ganku, spojrzał z obrzydzeniem na rozbite kostki palców. – A do diabła z nim. Niechby i zdechł. Niespiesznie, z zainteresowaniem obejrzał damę w ubłoconej bieliźnie. Polina Andriejewna zarumieniła się, przykryła dłonią haniebny siniak. – Aha, wdowa-narzeczona – poznał ją mimo to piękniś. – Wiedziałem, że się spotkamy, i Sprawdź boku. Cały przód koszulki był nasiąknięty krwią. Pomimo słów Walta, Rainie sprawdziła tętno. Z trudem przełknęła ślinę i ruszyła dalej, starając się niczego nie dotykać. Druga dziewczynka nie miała więcej niż osiem lat. I ona również została wielokrotnie postrzelona w klatkę piersiową. Wyglądało, jakby wyciągała rękę do martwej koleżanki, palcami niemal dotykała jej dłoni. Czy małe biegły razem korytarzem? Najlepsze przyjaciółki wspólnie chichoczące podczas przerw? Rainie miała ochotę odgarnąć dziewczynce włosy z twarzy. Szepnąć jej do ucha, że wszystko będzie w porządku. Mącił jej się wzrok, czuła w oczach gorące łzy. Nie mogła sobie na to pozwolić. Jesteś profesjonalistką. Ruszaj dalej. Odnotowała położenie ciał dzieci i zbliżyła się do trzecich zwłok. Trzy ofiary śmiertelne płci żeńskiej – zbieg okoliczności? Kobieta, prawdopodobnie nauczycielka, leżała tuż przed wejściem do pracowni komputerowej. Długie ciemne włosy, egzotyczne rysy, nieskazitelna cera. Była młoda.