To było wyzwalające uczucie. Po raz pierwszy w życiu poczuła się

Laurę paliły łzy pod powiekami. W tym głosiku tyle było żałości i bezradności. - Zawiozę cię do twojego nowego domu. Laura odgarnęła z czoła Kelly miękkie, lśniące włosy. Miały przed sobą długą drogę. Zaczęła się zastanawiać, ile czasu tutaj zostanie i czy kiedykolwiek będzie potrafiła wyjechać. Bo Laura wiedziała, że już pokochała tę małą, zagubioną dziewczynkę. Gdy tylko dom pojawił się w zasięgu wzroku, Kelly zachłysnęła się ze zdumienia i uniosła na siedzeniu, żeby mieć lepszy widok. Laura gestem kazała jej usiąść z powrotem, bo jechały wyboistą drogą. Objechała dom i zatrzymała się przed garażem. Liczyła na to, że widok plaży, stajni i wielkiego ogrodu spodoba się Kelly. Tak się stało. Szczególe zainteresowały ją huśtawki i zjeżdżalnia, których jeszcze wczoraj tutaj nie było. - Biegnij i wypróbuj je - powiedziała zachęcająco i Kelly pchnęła drzwi. Pobiegła, ile sił w nogach w stronę placu zabaw. Wspięła się na zjeżdżalnię, zjechała na dół, po czym znowu weszła na górę. I tak w kółko. Laurę zmęczyło same przyglądanie się dziecku, http://www.psychopedagogika.pl dlatego, że cały dół był otwarty. Oprócz sypialni i łazienki wszystkie pomieszczenia łączyły się ze sobą. Poza tym spodobało mu się przestronne pomieszczenie na drugim piętrze, w którym urządził swój gabinet. Na wszystkich ścianach znajdowały się półki, a wielkie okno wychodziło wprost na ulicę. Kate umieściła Emmę na biodrze i zabrała się do napełniania buteleczki, a potem wstawiła ją do mikrofalówki. Luke spojrzał na jej towarzyszkę. – Nazywam się Dallas, Luke Dallas – przedstawił się z uśmiechem. Zanim dziewczyna zdołała odpowiedzieć, wtrąciła się Kate: – Przepraszam, to jest Julianna. Ton jej głosu wskazywał, że wcale nie uważa Julianny za przyjaciółkę. Luke uniósł ze zdziwieniem brwi i wyciągnął rękę.

- To wcale nie jest śmieszne. Ty też mi się podobasz. Takie bezpośrednie oświadczenie zaskoczyło Malindę. Przestała się wyrywać i z otwartymi ustami patrzyła na Jacka. - Poważnie? - zapytała z niedowierzaniem. JEDNA DLA PIĘCIU 91 Sprawdź usta pocałunkiem i powolutku sączyła jego oddech. Coś się zmieniło. Jack nie wiedział dokładnie co, ale na pewno coś się zmieniło. I zamierzał cieszyć się każdą minutą. Nie przerywając pocałunku ułożył głowę na poduszce obok Malindy. Salon oświetlony był tylko światłem wpadającym z przedpokoju. W całym domu panowała grobowa cisza. W tej ciszy jedwab szeptał ocierając się o bawełnę, guziki trzaskały. Jack chciał więcej. Delikatnie wsunął rękę pomiędzy ich ciała, chwycił jedwabną kokardę pod jej szyją i pociągnął. Bez najmniejszego szacunku dla delikatnego materiału