-Ty tak twierdziłeś, czy Andrea? - dociekała Laura.

brak wolnego czasu. Czasami próbowała wyrwać się do kawiarni, ale rzadko jej się to udawało. Zupełnie poniechała pracy nad witrażami. – Zjem udko kurczaka z grilla – powiedziała Julianna, zamykając menu. Dopiero wówczas zauwaz˙yła jego wzrok i zaczerwieniła się. – Coś się stało? Nie pamiętał, kiedy ostatni raz jakaś kobieta z jego powodu się zaczerwieniła. Uśmiechnął się, czując głębokie, irracjonalne zadowolenie. – Nic takiego. – Więc dlaczego... – spuściła oczy – tak patrzysz? Oparł brodę na dłoniach. – To znaczy, jak? – Sam wiesz... – westchnęła zrezygnowana. – Dobrze, możesz patrzeć. Wcale mi to nie przeszkadza. Zaśmiał się i odłożył menu. Gdy tylko mógł, jadał lunch w towarzystwie Julianny. Dzięki temu otrzymywał bieżące informacje dotyczące kampanii. – Czy rozmawiałeś dziś z Bennettem? – spytała, gdy kelnerka przyjęła już zamówienia. Leo Bennett był konsultantem politycznym i Richard wynajął go, by prowadził jego kampanię. Na razie jednak, ponieważ do wyborów było http://www.radkowskiewioski.pl za rękę. – Muszę ci pomóc. Beze mnie będziesz zupełnie bezbronna. – Nie, nie chcę. Nagle odezwał się telefon. Obie na niego spojrzały, ale żadna nie odważyła się podnieść słuchawki. Zadzwonił jeszcze raz. I jeszcze. W końcu odezwała się sekretarka. Radosny komunikat Kate popłynął w eter. A potem usłyszały głęboki męski głos: – Cześć, Kate. Bardzo proszę, żebyś przekazała tę informację Juliannie: ,,Znam już twoją odpowiedź. Zdradziłaś mnie po raz ostatni. Musisz zginąć. Ty i Emma’’. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄ- TY PIERWSZY Autostrada ciągnęła się w nieskończoność. Ciemność przecinały jedynie

nie ma się czemu dziwić, nie uważa pan? - odpowiedziała pytaniem. Poczerwieniał odrobinę, a potem odwrócił wzrok w stronę domu. - Z powietrza się to nie wzięło - stwierdził, a potem wy ciągnął jej bagaż. Laura wysiadła i ruszyła za nim stromymi schodami. Sprawdź Popełniłaś błąd. – Do diabła z tobą! – wrzasnęła. – Powiedziałam Juliannie, żeby uciekała tak daleko, jak tylko może, jeśli chce ocalić siebie i... dziecko. Nigdy jej nie znajdziesz. Nigdy! Przez chwilę zastanawiał się nad tą przerażającą ewentualnością, lecz w końcu zaśmiał się gardłowo. – Jasne, że znajdę. To mój zawód. A potem będziemy już tylko we dwoje! – Nie, nieprawda! Nie masz szans! Ty...! Nacisnął spust. Mózg wraz z krwią rozprysł się na drewnianym wezgłowiu i ochlapał ładną tapetę w różyczki. John wstał i spojrzał na pobojowisko. – Dobranoc, Sylwio – mruknął, a potem odwrócił się i ruszył przed siebie w poszukiwaniu Julianny.