dla szczytniejszych celów. Dwa lata prowadził prywatną praktykę psycholo¬

Rainie pokręciła głową i przeczesała dłonią krótkie włosy. - Trudno to wyjaśnić. Ten człowiek... jego system działania. On nie atakuje z zaskoczenia. Jemu nie chodzi o sam akt zabicia drugiego człowieka, tylko o proces, który do tego prowadzi. Wiemy, że nadal prowadzi swoją grę. Wiemy, że przyjedzie tu za nami. Tylko że nie uderzy z ukrycia. W jakiś sposób przekona jedno z nas, żeby otworzyć mu drzwi. - Carl Mitz - rzucił Luke. - Przyznasz jednak, że wyczucie chwili jest do chrzanu. - Fakt - westchnął Luke. Rozłożył ręce na stole. - Rainie, nie wiem, co ci powiedzieć. Mitz zaczął dzwonić dwa dni temu. Sprawdziłem go w firmie adwokackiej Avery & Abbott w Portland i okazało się, że wszystko gra. Poza tym znają go również w stanie Oregon. Fakt, odezwał się w dziwnym momencie, ale... - Mitz sprawdza teren. - Mitz okazuje się prawdziwym robalem... to znaczy prawnikiem. - Co z jego klientem? 172 - To znaczy? - Luke zmarszczył brwi. Rainie skinęła głową i pochyliła się. - Tristan Shandling wykorzystywał członków rodziny do tego, żeby http://www.robmyswoje.org.pl/media/ nią z zaciekawieniem. - Prosiłaś Pierce'a, żeby mnie sprawdził? Skinęła bez słowa. Krew odpłynęła jej z twarzy. Nagle poczuła, że nogi się pod nią uginają. - Elizabeth Quincy, w końcu mnie czymś zaskoczyłaś. Tristan postawił kieliszki na stoliku. Uciekaj! - pomyślała Bethie. Ale była we własnym domu i nie wiedziała, dokąd uciekać. Wtedy przypomniała sobie wszystkie podręczniki, które Pierce trzymał w swoim gabinecie. Pewnego dnia wróciła do domu, a jej córki siedziały nad stertą książek i przeglądały kolejne zdjęcia okaleczonych kobiecych ciał, nagich, zmasakrowanych rozczłonkowanych. - Kto...? Kim ty jesteś? - To oczywiste: jestem agent specjalny Pierce Quincy. Mam prawo jazdy,

pierwszym celem. Mandy nie zrezygnowała ze swojej rodziny. Zrobiła to Kimberly. - Co? - Która to godzina? Szesnasta piętnaście! Może zadzwonisz do córki do hotelu? Quincy, upomnij Kimberly, która znajduje się dokładnie tam, gdzie przewidział Everett. Albo zaczekaj! Przykro mi, nie zdołasz dodzwonić się Sprawdź głowie. Charlie wyprowadził ją dzisiaj z równowagi. Nie tylko swoimi oskarżeniami. Rainie wiedziała, co ludzie o niej mówią. Już dawno pogodziła się z tym, że pikantne plotki zawsze będą bardziej przekonujące niż suche fakty. Nie ruszało jej to. Przeraziły ją natomiast uwagi na temat Danny‘ego. Dopiero, kiedy zwierzył mi się, że chce poćwiartować tatuśka na dwadzieścia kawałków, a potem przepuścić je przez mieszarkę. Rainie nie mogła zapomnieć tych słów. Tyle agresji. Tyle złości. Wiedziała, że to możliwe. Ile razy ona sama w nocy... skulona w szafie, posiniaczona i rozdygotana, czując wciąż na rozciętej wardze smak krwi, pragnęła, żeby to się wreszcie skończyło. Żałowała, że nie jest na tyle silna, by położyć kres męce. Fantazjowała. Że się zbuntuje i matka przestraszy się jej. Że chociaż raz się odpłaci, może uderzy matkę mocno w twarz, a wtedy ona pokaja się i zaleje łzami. Nie wiedziałam, że to tak