samą myśl o wyjeździe Laury. Spojrzał w dół, na światła w holu

Co powie, gdy okaże się, że przez najbliższe miesiące będzie stale przybierać na wadze? – To nic takiego – dodał szybko, bojąc się, że przestraszył Juliannę. – Przygotuję ci dietę i zestaw ćwiczeń. Znajdę trenera. Szybko dojdziesz do dawnej figury. Znowu zaczął nacierać jej ramiona i plecy. Dopiero po chwili przesunął dłoń w stronę jej piersi i zaczął je delikatnie masować. Po chwili zastygł w miejscu. Julianna zerknęła do tyłu, chcąc sprawdzić, jaką ma minę. – John, muszę ci coś powiedzieć – szepnęła. Spojrzał jej w oczy, a następnie sięgnął po unoszone wodą piersi. Wziął je w dłonie, jakby chciał je zważyć. Cała się zaczerwieniła. Już wiedział. Rozpoznał zmiany, które zaczęły zachodzić w jej organizmie. Julianna wyrzucała z siebie kolejne słowa. Opowiedziała o tym, jak zdecydowała się odstawić pigułki antykoncepcyjne, o braku menstruacji i o wizycie u lekarza. – Jestem w ciąży – zakończyła podniecona. – Będziemy mieli dziecko. Wreszcie staniemy się prawdziwą rodziną. Patrzył na nią tak, jakby jej nie widział, i tylko jego usta zaciskały http://www.sienatori.pl jedna z kelnerek skrzywiła się na jej widok. – Spóźniłaś się, księżniczko! – krzyknął zza kontuaru szef. – Wkładaj fartuch i do roboty. Słyszysz?! Julianna rzuciła mu niechętne spojrzenie. Uważała, że Buster Boudreaux to stary zbereźnik, a byle kanapka ma więcej inteligencji niż on. Był jednak jej szefem, a ona chciała tu jeszcze popracować. Bez słowa wyjaśnienia przeszła do kuchni i sięgnęła po swój fartuszek. Było to różowe obrzydlistwo, w którym wyglądała teraz, z widoczną ciążą, niczym samica wieloryba. Różowa samica wieloryba! Mruknęła coś niechętnie, patrząc w lustro, a następnie podbiła swoją kartę zegarową. Buster podszedł do niej z ponurą miną. – Jeśli masz jakieś problemy, to opowiedz mi o nich, zamiast mruczeć

Bip. - Jack, tu Malinda. Jest szósta piętnaście. Chłopcy są u mnie i... Bip. Malinda rozłączyła się i nakręciła tym razem domowy numer Brannanów. Telefon dzwonił i dzwonił. Sprawdź Przynajmniej nie cierpiała, pomyślała Kate, próbując jakoś się pocieszyć. Przynajmniej nie leżała tutaj, umierając i modląc się, by ktoś przybył jej z pomocą. Kolejne godziny, a potem dni mijały niczym jakiś senny koszmar. Kate zdecydowała się zamknąć kawiarnię, nie określając terminu jej ponownego otwarcia. Następnie przeszła przez wszystkie policyjne procedury, a potem nagabywania dziennikarzy, i przyjęła liczne kondolencje. W tym czasie dodawało jej sił jedynie to, że mogła się zajmować Emmą. Nie mogła uwierzyć, że coś tak potwornego mogło wydarzyć się w jej kawiarni. Ż e mógł zginąć ktoś, kogo znała i lubiła. Co prawda dużo słyszała o brutalnych przestępstwach , ale to wszystko działo się gdzieś poza nią, w obcym świecie.