lecz trzeba było ją rozwiązać.

prawej stronie od okna. Stał teraz przodem do niej. Serce zamarło jej w piersiach. Widziała jego twarz. Prawa strona, nieoszpecona bliznami była fantastyczna. Zbyt długie włosy opadały na kołnierz koszuli. Śnieżnobiałej koszuli. Zawsze takie nosił. Jakby miał ich całą szafę. Białe koszule do ciemnych spodni. - Sam sobie obcinasz włosy? Przeczesał włosy palcami i parsknął śmiechem. -Zdaje się, że to widać nawet po ciemku. -Jeśli chcesz, to cię ostrzygę. Często strzygłam braci i siostry. -Nie, dziękuję. Zresztą i tak nikt mnie nie widuje. -Nie o to chodzi. - Laura wstała. - Ty siebie widzisz. Richardzie. .. - Zamilkła nagle. -Co takiego? -Nie możemy tak dalej postępować. Chowanie się w ciemnościach nie jest dobre dla żadnego z nas. -Mów za sobie. -A ty, co przez to zyskujesz? - Chronię swoją prywatność, godność. Dumę. Pokręciła głową. http://www.sluby-zakopiec.com.pl TY Kate obudziła się i zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Po powrocie z pogrzebu położyła Emmę spać i nalała sobie spory kieliszek wina. Później musiała zasnąć. Zerknęła na czujnik, żeby sprawdzić, czy jest włączony. Światełko zasilania świeciło miłym, czerwonym światłem. Poza tym dom był pogrążony w ciemnościach. Przez jakiś czas nasłuchiwała, czy od strony sypialni Emmy nie dochodzi jakiś dźwięk. Uspokojona oparła się wygodniej o poduszki. Zakryła twarz rękami, czując potworne zmęczenie i strach. Wszystko skończone. Pogrzeb zakończył nie tylko życie Richarda, ale i jej własne. Życie szczęśliwej, beztroskiej mężatki. Innego nie znała. To, że została sama, wydawało jej się zupełnie niepojęte. Nagle

Nie odpowiedział. -Tatusiu? - domagała się odpowiedzi dziewczynka. -To miło z twojej strony, skarbie. Na pewno jest śliczne - odezwał się w końcu. -Nie chcesz go? - zapytała lękliwie. -Tak, chcę. I to bardzo. Sprawdź zajmie dziećmi? - Zabieram chłopców do siebie. 128 JEDNA DLA PIĘCIU Rozległo się ciche pukanie do drzwi i Jack wsunął głowę do pokoju. - Jakieś kłopoty? - Owszem. Może ty coś z nią zrobisz. Ja się poddaję. Widząc wściekły bunt w oczach Malindy Jack zaśmiał się i wszedł do pokoju. - Jakoś sobie poradzę. Chłopcy już siedzą w twoim aucie. Cecile narzuciła futro i spojrzała na Malindę. - A ty leż w łóżku. - Pochyliła się nad nią,