- Poszła wcześniej do domu? Źle się poczuła?

wyraźnie dał do zrozumienia, że jest nią osobiście zainteresowany więc poczuła się trochę rozczarowana, że nie oczekuje na jej przybycie. - Lord Kilcairn spędza wieczór poza domem. - oznajmił kamerdyner beznamiętnym tonem i wskazał na schody. Obładowani lokaje dotarli już na pół - piętro. - Tędy, panno Gallant. - Czy... W tym momencie uświadomiła sobie, że nie wie, jak się nazywa jej podopieczna. Znała tylko imię, a jako guwernantka nie powinna wyrażać się o niej poufale. Nie chciała również już na samym początku przyznać się do ignorancji. - Coś jeszcze, panno Gallant? Alexandra odchrząknęła. - Nie, dziękuję. Wzięła Szekspira na ręce i ruszyła na górę. Odkąd skończyła Akademię Panny Grenville, staranie wybierała posady: miłe rodziny, grzeczne dzieci, uprzejme starsze damy, które naprawdę potrzebowały towarzystwa. Zatrudnienie się u lady Welkins i jej okropnego męża było pierwszą pomyłką. Praca u lorda Kilcairna mogła okazać się drugą. - To pani sypialnia, panno Gallant - odezwał się za nią kamerdyner. - Pani Delacroix zajmuje zielony pokój w rogu, a panna Delacroix niebieski, przylegający do pani pokoju. Apartament lorda Kilcairna znajduje się w drugim końcu korytarza. Lokaje wnieśli kufer, złożyli jej ukłon i oddalili się. Alexandra skinęła głową swojemu http://www.spisaptek.pl Hope odwróciła twarz w obawie, by nie wyczytał z jej rysów, co czuje, by nie odgadł, jak bardzo jest zrozpaczona. Philip przysiadł na krawędzi łóżka. - Co się z tobą dzieje, kochanie? - zapytał z troską w głosie. - Wiem, że chciałaś dać mi syna, ale to nie ma żadnego znaczenia. Nasza mała jest najcudowniejszym dzieckiem pod słońcem. Po policzku Hope spłynęła jedna, samotna łza, której nie zdołała powstrzymać. - Nie płacz, skarbie. - Przygarnął ją do piersi. – To naprawdę żaden powód do rozpaczy, uwierz mi. Poza tym będziemy jeszcze mieli dzieci. Całe mnóstwo. Nie mogła tego słuchać. Philip nie wiedział o czymś, o czym ona wiedziała aż za dobrze: nie mieli mieć już więcej dzieci. Jak wszystkie kobiety w jej rodzinie, skazana na poronienia, nie donosi już żadnej następnej ciąży. Między innymi na tym też polegała klątwa: Pierron rodziły od pokoleń tylko jedno dziecko i zawsze była to córka. Córka, która przejmowała Dom i grzeszną spuściznę. Hope zacisnęła palce na miękkim materiale mężowskiej marynarki. Tak bardzo pragnęła podzielić się z nim bolesnymi myślami, ale wiedziała, że byłby wstrząśnięty, dowiadując się prawdy o swojej uwielbianej żonie. I swojej ślicznej córeczce. Nigdy nie może się dowiedzieć. Przełknęła z trudem ślinę i wtuliła twarz w ramię Philipa, wdychając zapach deszczu, który przylgnął do jego ubrania, o wiele bardziej znośny niż duszne powietrze w pokoju. Nikt nigdy nie może się dowiedzieć. - Tak żałuję, że moi rodzice nie dożyli tej chwili i nie mogą zobaczyć małej - szepnęła z wystudiowaną boleścią w głosie. - Nie mogę... nie mogę się z tym pogodzić. - Wiem, kochanie. - Tulił ją jeszcze przez chwilę w ramionach, po czym odsunął się nieco i spojrzał jej w oczy z nieznacznym uśmiechem. - Mam coś dla ciebie. - Wyjął z kieszeni marynarki niewielkie pudełko obciągnięte delikatnie wyprawioną granatową skórką. Na wieczku widniał znak najlepszego jubilera w Nowym Orleanie. Hope otworzyła puzderko drżącymi dłońmi. Wewnątrz, na białym aksamicie, połyskiwał naszyjnik z pereł. - Och, Philipie. - Wyjęła naszyjnik i przytuliła do policzka. Poczuła miły chłód klejnotów na skórze – Są wspaniałe.

- Idę jej na pomoc - oświadczyła Alexandra. - Proszę zarezerwować dla mnie walca. . - Rose nie tańczy walca. - Czy mówiłem, że chcę zatańczyć z moją kuzynką? Z kątów pokoju dobiegły szepty. Dreszcz podniecenia, wywołany słowami hrabiego, nie mógł się równać ze strachem przed tym, co wszyscy o nich teraz mówią. Sprawdź - Tak. Rose dla niego zagra. - Mówił, że ma jakieś dokumenty do przejrzenia. - Panno Gallant, jeśli pani taka łaskawa - rzuciła Fiona z lekką irytacją w głosie. - Oczywiście. - Rzuciła skarpetkę w kąt, żeby zająć Szekspira, i wyszła z pokoju. Od początku sytuacja była trudna. Teraz, kiedy zakochała się w mężczyźnie, który mógł się okazać najgorszym mężem na świecie po Henryku VIII, stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Lucienowi nie brakowało wrażliwości. Dostrzegała ją w nim wyraźnie. Obserwując swoich rodziców, nie nauczył się jednak, czym jest małżeństwo. Zresztą nawet gdyby wiedział, i tak nie chciałby prawdziwej więzi. Ona natomiast nie będzie służyć niczyjej „wygodzie”, niezależnie od własnych uczuć. Gabinet był zamknięty. Zapukała po chwili wahania. - Milordzie?