- Chyba zemdleję ze szczęścia.

- To co, zaczynamy? - Nie czekając na odpowiedź, położyła słownik i odstawiła kieliszek. Sięgnęła po list. Przebiegła wzrokiem tekst, po czym wskazała na nagłówek. - To list od firmy perfumeryjnej - uśmiechnęła się - ale to już wiesz. - Zazwyczaj kontaktuję się z Jeanem Langfittem. Nagle ogarnęło ją zwątpienie. Ona, przy wszystkich swych brakach, proponuje pomoc komuś tak wykształconemu jak Pierce? Popatrzyła na dół strony. - Tak, to on się podpisał pod listem. Wiedziałeś, że Jean to francuska forma imienia John? - Nie, nie wiedziałem - przyznał. - Ten doktor Langfitt jest dyrektorem od... - Badań i rozwoju - podpowiedział Pierce. Wysunął fotel, by Amy usiadła. - Usiądź - http://www.spisaptek.pl/media/ twoje starania. Jednak nie mogę przyznać ci racji. Znasz powiedzenie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni? Amy otworzyła szeroko oczy ze zdumienia. - Jak możesz mówić takie rzeczy? Popatrz na Cynthię. Oboje wychowaliście się w tym samym domu. W takich samych warunkach. - Dlaczego to nagle ma być takie ważne? Jakoś do tej pory nieźle sobie radziłem... - To jest ważne - przerwała mu. - Bo wcale nie było ci tak dobrze - powiedziała z naciskiem. Nie spodobało mu się to ostatnie stwierdzenie.

- Cholera, Wally, złaź z mojej żony! - wrzasnął. Victoria usiadła oszołomiona. - O rany! - wykrztusiła. - Nic ci się nie stało? - zapytał szorstko, klękając przy niej. Obmacał ją z niepokojem, strząsnął słomę z włosów. Sprawdź Pchnął drzwi i stanął jak wryty. R S ROZDZIAŁ DRUGI - Tata! Weź go ode mnie! - rozpaczliwie zawył Arturo, widząc na progu ojca. Pulchna rączka chłopca była uwięziona w antycznej ceramicznej wazie, a trzyletni Paolo, blady jak papier z przerażenia, desperacko próbował uwolnić rękę brata, z całej siły ciągnąc do siebie naczynie. Arturo, krzycząc wniebogłosy, że zaraz urwie mu rękę, starał się powstrzymać malca. Opiekunka gorączkowo rozmawiała z kimś przez telefon. Federico zorientował się, że signorina Fennini wzywa pomocy i prosi o natychmiastowe przysłanie lekarza. Przynajmniej