Nie odpowiadał. Jego umysł pracował na najwyższych obrotach.

- Dziś robi pasemka, to zajmuje więcej czasu. - Flic przestała czesać Kahlego, który natychmiast zaskamlał i trącił ją łapą, upominając się o dalszy ciąg. - Zastanawiałaś się nad policją? 240 - Zdaje się, że miałyśmy poczekać na babcię. - Rzeczywiście. - Tak będzie lepiej... - Izabela milczała przez chwilę. - Włączałaś wczoraj wieczorem zmywarkę? Albo dziś rano? - Nie, bo co? Nie działa? - Działa, działa. - To dobrze. - Flic znów zaczęła szczotkować psa. Matthew domyślił się kolejnego problemu, kiedy Bianco nie poprosił go, by usiadł. - Miałem wizytę - oznajmił mu bez wstępów. - Dwaj inspektorzy z urzędu skarbowego. Zadawali mi różne pytania na twój temat. Tylko na chwilę Matthew dał się porazić słabości i poczuciu klęski. Potem górę wziął gniew - zimna, dodająca sił furia. - Jakie pytania? Bianco nie odpowiedział wprost. - Będzie uczciwiej, jeśli od razu ci powiem, że musiałem ich http://www.stomatologpoznan.net.pl sherry, whisky i herbatę, usłyszał, jak Flic mówi do Imogen: - Może powinnyśmy wywalić tę płytę z grobu i zamówić nową z nazwiskami ich obojga? - Może - zgodziła się Imogen. Jasne. A najlepiej bez nazwiska drugiego męża, tak jakby ich małżeństwo w ogóle nie miało miejsca. - To zależy też od niego, jak sądzę - zauważyła Flic. Matthew patrzył na nią z drugiego końca pokoju, stojąc pomiędzy ludźmi, których nawet nie rozpoznawał. Widząc, ile wrogości maluje się na jej twarzy, uświadomił sobie, że przez ostatnie dwa tygodnie cały czas czekał na kolejny cios. - Pewnie tak - potwierdziła Imogen. Zauważyły, że się im przyglądał. Flic uśmiechnęła się smutno, a

gdzie Karolina zazwyczaj siadywała z szyciem, stanowił wręcz kwintesencję kobiecości. Był to nieduży salonik odznaczający się niewyszukanym, miłym komfortem. Umeblowanie składało się z sofy zarzuconej haftowanymi przez Karolinę poduszkami, fotela na biegunach z białego dębu oraz niskiego stolika w tym samym stylu. Pod ścianą stał skromny regał na książki oraz jeszcze jeden Sprawdź mężczyzna, który był w kawiarni? Shey nie spuszczała księcia z oka. Prawie już go pożałowała. Z Parker nie ma żartów. Wystarczyło przypomnieć sobie biednego Hoffmana, detektywa nasłanego na Parker przez jej ojca. Nieźle go urządziła. Podpuściła na niego Josie, manikiurzystkę z pobliskiego salonu kosmetycznego. Razem z koleżankami nie dawały mu chwili spokoju. Opędzał się od nich, jednak w końcu załamał się i zrezygnował ze zlecenia. Jednego tylko nie wziął pod uwagę - przez ten czas tak zbliżył się z Josie, że nawet się nie obejrzał, jak zostali małżeństwem. Zresztą bardzo szczęśliwym. Może Shey na wszelki wypadek powinna przestrzec