Zamknęła oczy wstrząśnięta.

bok, nikła pod wodą. – Nie – szepnął z niedowierzaniem. Boże, nie! Wbrew głosom sprzeciwu, założył piankę – chciał wejść na pokład, choć kapitan nagle zwolnił. – Bliżej! – Nie, poczekamy na Straż Przybrzeżną powiedział. Ratownicy już dobijali do małej łodzi. – Poczekaj. Nie ma mowy. – Bliżej. – Bentz nie dawał wygraną. Myślał, że Montoya się sprzeciwi, ale ten spojrzał na Hayesa. – Bliżej. Ślizgacz zbliżył się do tonącej łajby. – Słuchaj, Bentz, zostaw to zawodowcom – mówił Hayes. Od tonącej „Meny Annę” dzieliło ich niecałe dziesięć metrów. – Będziesz im tylko przeszkadzał. – Jestem zawodowcem – przypomniał mu i przeszedł przez poręcz. – A tam jest moja żona. Kątem oka widział, że Hayes szykuje się do skoku, chce go powstrzymać, ale Montoya zatarasował mu drogę. – Puść go. Bentz skupił się na łodzi, coraz bliższej. Sześć metrów... cztery... dwa... Skoczył. Plan morderczyni rozsypywał się jak domek z kart. Po kolei wyławiała mokre zdjęcia. – Nie, nie, nie! – zawodziła. Chwilowo zapomniała o więźniu. – Tyle pracy... Tyle lat... http://www.stomatologwarszawa.edu.pl – Tak. I w holu też. Nie jest to sprzęt wielkiej klasy, ale możesz dostać kopię nagrania. – A czy możesz to teraz odtworzyć? – zapytał niecierpliwie. – Jasne. – Rebecca zrozumiała. – Będzie mi potrzebna kopia dla policji. – Nie ma sprawy. Kazała Tony’emu zostać w recepcji, a sama poszła z Beutzem do małego pomieszczenia, w którym stał telewizor i magnetowid. Jak mówiła, system alarmowy nie był najlepszej klasy, ale Bentzowi było wszystko jedno. Liczy! na coś, cokolwiek, co pomoże mu odnaleźć O1ivię. Rebecca usiadła za małym biureczkiem, wcisnęła kilka guzików i cofnęła czarnobiałe nagranie. Obraz przesuwał się szybko, ludzie w przyspieszeniu szli do tyłu, samochody jechały w odwrotnym kierunku. – Jest! – Zauważyła biegacza. Ustawiła odpowiednio taśmę. Było tak, jak mówił Tony. Biegacz przeciął parking, wyjął kopertę z kieszeni i podrzucił

To pytanie nie dawało jej spokoju, odkąd pokazał jej zniszczony akt zgonu. Nie chodzi o to, że nie wierzyła w duchy; po prostu nie była pewna. Miała już w życiu do czynienia z niewyjaśnionymi zjawiskami. Ostatecznie sama widziała zbrodnie oczami sadystycznego mordercy. Dużo by dała, żeby teraz wrócił jej ten dar. Spojrzała na zegarek. W Los Angeles dochodzi wpół do drugiej nad ranem. Czy Bentz już Sprawdź charakterystycznej budowli o czerwonym dachu. Zapadał zimowy zmierzch, w parku prawie nikogo nie było. Śmiała się z jego reakcji, a potem odwróciła się i boso pobiegła pomiędzy drzewa. Dogonił ją, zdyszany, zmęczony, podniecony. A potem kochali się w cieniu rozłożystego drzewa, gdy słońce zachodziło nad Pacyfikiem. – Tak, wiedziałam, że to pamiętasz. – Uśmiechnęła się znacząco. Skąd wiedziała takie rzeczy? Jechał stromą drogą wzdłuż klifów nad oceanem. Na zachód rozciągał się ogrom Pacyfiku. Na wschodzie wzrok wabiły wille z basenami. Nie zamykała okna. Ciepła bryza od oceanu wypełniała samochód, bawiła się jej włosami. Ocean rozciągał się błękitnym bezkresem. Słońce odbijało się od powierzchni, daleko pod nimi fale rozbijały się o brzeg. Na horyzoncie widział kilka statków. Powtarzał sobie, że musi oprzytomnieć, nie będzie grał według jej zasad. Interesują go odpowiedzi.