- Jutro jest kolacja u Hargrove'ów, a następnego dnia Vauxhall Gardens. Decyzję zostawiam tobie, Rose. To ty chcesz wyjść za mąż. - Naprawdę uważasz, że nauczysz mnie francuskiego przez jeden dzień? Panna Brookhollow próbowała przez sześć miesięcy, a ledwo wyszłyśmy poza je m 'apelle Rose. Alexandra nie skrzywiła się na jej akcent, tylko dzielnie przywołała uśmiech na twarz. - Salonowego francuskiego jestem w stanie nauczyć cię w ciągu jednego dnia. Rose zgarbiła się na krześle i westchnęła. - Już zaczyna mnie boleć głowa. - Nonsens - powiedziała guwernantka wesołym tonem, choć ją też powoli zaczynało łupać w skroniach. - Zaczniemy od razu. - No, dobrze. A co to właściwie za ptak ten flaming? Czyżby jednak odezwała się w niej akademicka ciekawość? - Duży, różowy, o długich nogach... - Czy jest podobny do łabędzia? - Trochę, ale ma większy dziób. - Większy dziób? - krzyknęła Rosę i znowu się rozpłakała. - Do licha - mruknęła Alexandra pod nosem i przysunęła się z krzesłem bliżej dziewczyny. Pogłaskała ją po plecach. - No, no, nie denerwuj się. - Gdzie jest mój siostrzeniec? - zapytała Fiona, wmaszerowując do jadalni. Pomarańczowe włosy, nawinięte na papiloty, sterczały na wszystkie strony, http://www.stomatologwroclaw.net.pl - Przesłuchiwaliście go przez cztery godziny. Bez adwokata, bez poinformowania go o prawie do milczenia. Po prostu oskarżyliście go o morderstwo. - Dlaczego mieliśmy mu odczytywać jego prawa? - zdziwił się Santos. - Nie postawiliśmy mu żadnych zarzutów. Przesłuchiwaliśmy go tylko, to wszystko. Prawda, Jackson? - Prawda. - Sama pani widzi. Poza tym nie prosił o prawnika. - Ponieważ daliście mu do zrozumienia, że to tylko pogorszyłoby jego położenie. Prosi o prawnika, znaczy, że potrzebuje pomocy, czuje się winny. Tymczasem obydwoje doskonale wiemy, że to niewinny, bezbronny dzieciak. - Dawaliśmy mu coś do zrozumienia, Jackson? - Nie pamiętam. Może on ma na myśli jakieś inne przesłuchanie, a może jakiś serial telewizyjny. - Tak - zgodził się Santos. - To może być to. Ogląda za dużo telewizji. - Mam dość tych kretyńskich kpin! - Gloria fuknęła niczym rozwścieczona kocica. - Następnym razem pójdę prosto do waszego szefa! - Powoli, księżniczko. Czy pani pracownik czuje się winny? Dlaczego tak nerwowo reaguje? - Nie reaguje nerwowo. Po prostu nie mógł się pozbierać po waszych oskarżeniach. - Przepraszam - wtrącił Jackson
Gabinet był zamknięty. Zapukała po chwili wahania. - Milordzie? - Proszę wejść. Siedział przy biurku zasłanym papierami. Uniósł dłoń, dając jej znak, żeby chwilę poczekała, i szybko coś napisał na marginesie jednej ze stronic. W końcu podniósł głowę. - Tak? Sprawdź Gdy Fiona wstała, by wraz z innymi damami udać się do salonu, zerwał się pospiesznie, ale nie zdążył zrobić kroku, gdy u jego boku zjawiła się guwernantka. Uchwyciwszy jej znaczące spojrzenie, czym prędzej wziął ciotkę pod ramię. - Panno Gallant, obawiam się, że moja droga ciocia nie czuje się dobrze - oznajmił głośno. Pani Delacroix wytrzeszczyła oczy. - Ja... - Och, biedactwo, od rana boli ją głowa - powiedziała Alexandra z troską w głosie i chwyciła kobietę za drugie ramię. - A tak się cieszyła na to przyjęcie. - Co do... - Chodźmy, ciociu - przerwał jej Lucien. - Zawieziemy cię do domu i położymy do łóżka. Lord i lady Howard z pewnością zrozumieją. - Tak, dobry sen potrafi zdziałać cuda, pani Delacroix.