http://www.youtube.com/watch?v=wywot1rCVxQ

wobec pani tym, że... Polina Andriejewna nie dała mu dokończyć: – Nie będę pana słuchała. Żegnam. – Proszę zaczekać! Obiecałem odwieźć panią do miasta. Jeśli... jeśli moje towarzystwo jest pani tak nieprzyjemne, to nie pojadę, ale proszę mi pozwolić przynajmniej dać pani powóz! – Niczego od pana nie potrzebuję. Nie znoszę intrygantów i manipulatorów – ze złością powiedziała moskiewska dama już w przedpokoju, narzucając płaszcz na ramiona. – Nie trzeba mnie odwozić. Jakoś dam sobie radę sama. – Ale przecież już późno, ciemno! – To nic. Rozbójników na Kanaanie podobno nie ma, a przywidzeń się nie boję. Odwróciła się dumnie i wyszła. Jedyna z hufca Znalazłszy się za progiem domu doktora Korowina, Polina Andriejewna przyspieszyła kroku. Za żywopłotem zarzuciła na głowę kaptur, owinęła się ciaśniej swoim czarnym płaszczem i stała się niemalże niewidzialna w ciemności. Przy najlepszych chęciach Korowin niełatwo odnalazłby teraz, wśród jesiennej nocy, swojego drażliwego gościa. Jeśli już mamy mówić całą prawdę, to pani Polina bynajmniej się na doktora nie obraziła, i w ogóle należałoby się zastanowić, kto kogo podczas tak nieszczęśliwie zakończonej kolacji wykorzystał. Niewątpliwie doktor miał jakieś swoje powody, by podrażnić czarnooką http://www.studium-medyczne.net.pl konserwatysty zamienił się w gwiazdę rocka. Rainie rozumiała, co to znaczy. Richard nie zamierzał dalej odgrywać roli psychologa szkolnego w Bakersville. Tutaj została mu jeszcze tylko jedna sprawa do załatwienia. – Zaglądałem pod werandę – powiedział. – Czemu go przeniosłaś? – Miałam swoje powody. – Odwiedziłaś dzisiaj Danny’ego, prawda? Teraz już na pewno wiesz, że możesz mi się zwierzyć. Właściwie jestem chyba jedyną osobą w tym mieście, która potrafi cię naprawdę zrozumieć. – Jesteś obrzydliwym, nienormalnym draniem, Richardzie. A ja jestem gliną. Niczego nie rozumiesz. Roześmiał się, autentycznie rozbawiony. – Naprawdę w to wierzysz, Rainie? Sprytnie. Co jeszcze sobie wmówiłeś, żeby móc dalej żyć? Bardzo mnie to ciekawi. Prawie tak bardzo jak ta sprawa z piwem. Obserwuję cię od

wahania zapytała: – Mój syn już wcześniej miał problemy emocjonalne. A teraz, w najlepszym przypadku, był świadkiem trzech brutalnych morderstw. Jak to na niego wpłynie? – Musi wyrzucić wszystko z siebie. Tłamszenie emocji tylko pogorszy sprawę. – Wzrok Quincy’ego prześlizgnął się na Rainie. – A jeśli... jeśli zrobił coś złego? Sprawdź właśnie to, mówiąc wprost, wielkie, że może on zmieniać się na lepsze. Zawsze. W każdym wieku, po każdym błędzie, każdym upadku moralnym. W naszą psychikę wszczepiony jest mechanizm samodoskonalenia. Jeśli się tego mechanizmu nie wykorzystuje – rdzewieje i wtedy człowiek degraduje się, stacza poniżej własnej normy. Drugi kamień węgielny mojej teorii jest taki: każda skaza, każda szczelina w osobowości jest jednocześnie także przewagą, wyniesieniem – należy tylko odwrócić ten punkt rzeźby duchowej o sto osiemdziesiąt stopni. I oto trzecia moja fundamentalna zasada: każdemu cierpiącemu można pomóc i każdego niezrozumianego można zrozumieć. A kiedy się go zrozumie, wtedy można zaczynać z nim pracę: przemieniać słabego w silnego, kalekiego w pełnowartościowego, nieszczęśliwego w szczęśliwego. Ja, miła pani Polino, nie jestem od swoich pacjentów wyższy ani mądrzejszy, ani lepszy, raptem tylko bogatszy, chociaż między nimi też są całkiem zamożni ludzie. – Pan uważa, że każdemu człowiekowi można pomóc? – Słuchaczka, przejęta słowami doktora, klasnęła w dłonie. – Ale przecież są odchylenia, które wyleczyć bardzo trudno! Na