– Pracujemy... bardzo intensywnie, panie Walker...

Kłębowisko ciał szukających ekstazy wywołuje w nim mdłości. – Zwierzęta – cedzi przez zęby. A jednak jakaś jego cząstka, 0 której chce zapomnieć i której się brzydzi, nie pozwala mu odejść. Podchodzi do swojej niedoszłej partnerki. Staje tuż przed nią. Zaskoczona zastyga w tańcu z suknią podciągniętą do kolan. – Idziesz ze mną – ni to pyta, ni żąda. Ona ogląda się za siebie, posyłając uspokajające spojrzenie wpatrującemu się w nich opiekunowi. Jemu podarowuje szczerbaty uśmiech. – Stawiasz kolację, potem pójdziemy, gdzie chcesz. 12/86 1 jula 1845, piąta Świt zastaje go rzygającego tuż za rogiem kurewskiej noclegowni. Zataczając się, rusza w dół pustą o tej porze Champs – Élysées. http://www.sun-technology.pl/media/ też będziemy odtąd tak ją nazywać z szacunku dla godności zakonnej i dla uniknięcia świętokradczej dwuznaczności. Szlachcianka to szlachcianka, Lisicyna to Lisicyna, w końcu – ona wie lepiej. Tym bardziej że – jak wszystko wskazuje – w swoim nowym wcieleniu córa duchowa zawołżskiego arcypasterza czuła się nie gorzej niż w poprzednim. Nietrudno było zauważyć, że podróż wcale jej nie nuży, tylko przeciwnie – sprawia przyjemność i zadowolenie. Jadąc pociągiem, młoda dama życzliwie popatrywała przez okno na opustoszałe niwy i jesienne lasy, które jeszcze nie w pełni zrzuciły pożegnalny strój. W agencji turystycznej, jako dodatek do innych zakupów, pani Polina otrzymała śliczny aksamitny woreczek do robótek. Teraz wygodnie ułożyła go na piersi i skracała sobie czas, robiąc na drutach wdzianko z merynosowej wełny, które z całą pewnością przyda się przewielebnemu Mitrofaniuszowi w zimowe chłody, zwłaszcza po ciężkiej sercowej chorobie. Robota była bardzo trudna, z ciągłym przechodzeniem od boucle do ściegu pończoszniczego, z barwnymi wstawkami, i

więcej rewelacji dla dziennikarzy z wiadomości. Ojciec podejrzanego w najlepszej komitywie z policją. – Danny tego nie zrobił! – Mamy jego odciski na łuskach, Shep. – Nie na wszystkich. – Co ty, do cholery, opowiadasz? Sprawdź Zamiast tego oparła się o stary drewniany zagłówek i przycisnęła szkło do brzucha. Quincy z nieotwartą jeszcze butelką w ręku przyglądał się Rainie badawczo ciemnymi oczami. – Porozmawiaj ze mną – wymamrotała. – Rainie, ta demonstracja nie była dobrym początkiem rozmowy. – Zamknij się i porozmawiaj ze mną. Uniósł brwi, ubawiony jej kategorycznym tonem. – Jaka jest twoja eksżona? – Chryste, chcesz mnie dobić? Rainie wyprostowała się. Spojrzała na niego ze szczerym zainteresowaniem. – Pytam poważnie. Jaka jest twoja eksżona? Agent westchnął z rezygnacją i otworzył butelkę. Potem wyciągnął się na brzuchu w poprzek dużego łóżka. Rainie oparła stopy o biodro Quincy’ego. Podziwiała linię jego szyi