- Miło mi to słyszeć.

uspokoi. Tam właśnie odnalazł ją Matthew. Spakował już torbę i zamierzał poszukać pokoju w jednym z hotelików niedaleko Swiss Cottage. Zadzwoni stamtąd do niej i poda dalsze szczegóły. Ledwie wyszedł, ledwie Sylwia uznała, że stać ją już na rozmowę z dziewczynkami, kiedy niespodziewanie wrócił z Irlandii Mick - i wszystkie myśli o oskarżeniach i konfrontacji usunęły się miłosiernie do jakiegoś zakamarka na dnie jej umysłu, co zresztą miała sobie trochę za złe. Mick był kompletnie zdruzgotany. Postarzał się o co najmniej dziesięć lat. - Nie zostaję - oznajmił po przyjęciu kondolencji. - Zabieram tylko trochę klamotów. Stali tuż za drzwiami wejściowymi. - To nadal jest twój dom - przypomniała mu łagodnie Sylwia. - Przy najmniej póki nie zdecydujesz, co dalej. Mick potrząsnął energicznie głową. - Już powiedziałem. Przyjechałem tylko po kilka rzeczy. - I po chwili dodał: - Może jeszcze pogadałbym z Flic, jeśli nie masz nic przeciwko temu. O tym, co się stało z Izabelą. - Myślałam, że ci już mówiła. - Sylwia za nic nie chciała dopuścić, http://www.szkolang.pl dochodził ani z pokoju Imogen, ani z pokoju Flic - właściwie teraz jej, chociaż wolała tam nie zaglądać, w obawie, że Flic na nią czeka. Zapukała delikatnie do Chloe i otworzyła drzwi. Zasłony nie były zaciągnięte i mimo braku księżyca wystarczyło światła, by dostrzec złotowłosą głowę na poduszce. Dzięki Bogu, spała mocno. Biedne, znękane dziecko. 343 Teraz do siebie. Zawahała się jeszcze z ręką na klamce, lecz w końcu otworzyła drzwi i zapaliła światło. Nie, nikt na nią nie czyhał. Prysznic. Zdecydowała nagle, że tego potrzebuje najbardziej. Przyjemny, silny strumień wody zawsze uspokajał ją lepiej niż długa kąpiel, a

Parker i Tanner mają podobne pochodzenie, wychowali się w tym samym środowisku. Na tym można budować. I my, i jej rodzice na to liczymy. - Rozmówca umilkł na chwilę. - Zależy mi, by mój syn był szczęśliwy. - Mnie również. Tylko nie wydaje mi się, że taka przyszłość czeka go z Parker. Sprawdź 68 Może jutro pójdzie lepiej, pomyślała i zajęła się rozpinaniem sukni lady Rothley, która przed wyjazdem na przyjęcie chciała jeszcze położyć się na godzinę. Tuż po posiłku Tempera poszła do swojej sypialni, wyjęła farby i zabrała się do wykańczania zaczętego w ogrodzie obrazu. Róże i lilie skończyła już wcześniej, a inne kwiaty ledwie naszkicowała. Na szczęście wielkie wazony sypialni lady Rothley wypełniono wszelkimi rodzajami kwiecia z ogrodu. Tempera przyniosła jeden z nich do swojego pokoju, ustawiła na toaletce i, usiadłszy wygodnie na łóżku, przystąpiła do pracy. Starała się przenieść jak najlepiej kształty i barwy na płótno.