dobrze, chocia¿ trudno ja było odczytac, bo ktos zgasił na niej

jednak przegladajac le¿acy na biurku kalendarz, nie mogła pozbyc sie poczucia winy, jakby naruszała czyjas prywatnosc. - Głupia, to przecie¿ twój ma¿. Nie macie przed soba tajemnic. Ale wiedziała, ¿e to nieprawda. Czuła, ¿e jest inaczej, ¿e maja przed soba wiele tajemnic, ¿e ¿yja wsród sekretów i kłamstw... Dosc! Sama doprowadza sie do obłedu. Jeszcze troche, a naprawde postrada rozum! Wyprostowała sie i dokładnie przejrzała kalendarz, czytajac wszystkie zapisane w nim daty, miejsca i nazwiska w nadziei, ¿e natknie sie na cos, na jakas przypadkowa notatke albo imie, które wyrwie jej pamiec z letargu. Wypadek miał miejsce prawie osiem tygodni temu, wróciła wiec do dnia, kiedy jej ¿ycie omal nie dobiegło konca. Ale ta strona była czysta. Pusta. - Cholera - mrukneła pod nosem. Czuła sie tak, jakby na trudnej i wyboistej drodze do odzyskania przeszłosci napotkała dodatkowa przeszkode. Wiekszosc kartek była pokryta notatkami pisanymi długopisem http://www.tani-transport.net.pl Nick uniósł jedna brew i spojrzał na nia lodowato. - Co masz na mysli? - Ty mi powiedz - odparła. - Ty wiesz, a ja nie. Potarł palcami jednodniowy zarost na brodzie, spogladajac na Marle spod oka, jakby... jakby jej nie wierzył. - Przyjechałem tu, poniewa¿ Alex mnie o to poprosił - powiedział powoli. - Lepiej, ¿ebysmy na razie nie wchodzili w ¿adne... cie¿kie tematy. - Dlaczego? - Bo to nie ma sensu. - Pozwól, ¿e ja to ocenie. Nick zacisnał zeby, patrzac na nia uwa¿nie, jakby chciał poznac jej reakcje.

Nick czuł sie fatalnie. - Có¿, robimy, co w naszej mocy, prawda? Ale... - Zawahała sie, okrecajac koniec paska wokół palca. - Wydaje mi sie, ¿e dzieja sie tu rzeczy, których... których nie rozumiem. Alexander jest taki... nieobecny, a Marla... och, problemy z ta dziewczyna... - Eugenia zagryzła wargi, jakby sie nad czyms Sprawdź rosły ró¿e. Kwiaty ju¿ dawno przekwitły, z ziemi sterczały tylko krótkie, cierniste łodygi. Nagle Marla odniosła wra¿enie, ¿e ktos ja obserwuje. Poczuła, jak krótkie włoski na szyi je¿a sie z przera¿enia. Odwróciła sie gwałtownie i znowu spojrzała w okna domu. Tak, jest tam. Cien, zarys ludzkiej sylwetki. Teraz czai sie w innym pokoju... po drugiej stronie ich apartamentu... u Aleksa? Ale przecie¿ drzwi do jego pokoju były zamkniete. Sama sie o tym przekonała. Serce zaczeło jej bic szybciej. To na pewno ktos ze słu¿by, ktos, kto ma klucz do wszystkich drzwi. Nieprzyjemne wra¿enie, ¿e ktos ja obserwuje, trwało. Kropla deszczu z obramowania kaptura spadła jej na nos i Marla zamrugała powiekami. W nastepnej sekundzie cien zniknał -