przypadkiem konfliktu interesów. Shep jest twoim przyjacielem. Znacie się od dawna. – Nie

- To miło, że ci się udało. No wiesz, ze względu na twoją pracę i w ogóle. - Parę drobnych uzgodnień i jestem cały twój. Skinęła, wciąż czując skrępowanie. Zaczęła na nowo mówić o koszyku. - Szampan, kawior, brie. Nie wiedziałam, co lubisz. - Lubię szampana, kawior i brie. - Sięgnął po koszyk i wtedy ich dłonie otarły się o siebie. Stał bardzo blisko, taki przystojny w jasnobrązowych spodniach i granatowym swetrze. Drzewo sandałowe i cytryna - pomyślała i zaczęła się zastanawiać, czy nie powąchała go zbyt ostentacyjnie. - Dobrze spałaś? - spytał, delikatnie dotykając palcami jej dłoni. - Tak, a ty? - W ogóle nie spałem. Byłem zajęty wyczekiwaniem na spotkanie z tobą. Zarumieniła się, ale nie potrafiła stłumić uśmiechu. - To bardzo miłe - przyznała. - Naprawdę? Ćwiczyłem przez całą drogę. - Uśmiechnął się, a potem bez ostrzeżenia pochylił się i pocałował ją w usta. Zataczała się jeszcze z wrażenia, kiedy wziął koszyk z jej rąk. - A tak poważnie... - powiedział i otworzył bagażnik - czekałem na ten dzień od bardzo dawna. Pojedziemy w pewne cudowne miejsce, Bethie. Będziemy się bawić piekielnie dobrze. Co ty na to? - Chętnie będę się bawić piekielnie dobrze. http://www.terazbudujemy.edu.pl spoglądali na nich ukradkiem. - Pytaj - zachęciła go, czując, że wciąż się jej przygląda. - Obiecujesz, że się nie obrazisz? - Po dwóch kieliszkach wina nie tak łatwo mnie obrazić, musiałbyś się nieźle wysilać. Zatrzymał się i obrócił ją tak, że stali twarzami do siebie. - Chodzi nie tylko o nerkę, prawda? - Co? - Nie chodzi o to, że mam nerkę twojej córki, prawda? Wiem, to przykre pytanie. Nie powinienem go zadawać, żeby cię nie denerwować. Ale dzisiejszy wieczór będzie lepszy, niż sobie wyobrażałem, więc muszę wiedzieć. Niektórzy uważają, że kiedy dostaje się czyjś organ, dostaje się również część duszy tego kogoś. Czy dziś chodzi właśnie o to? Czy w pewnym

zazwyczaj jasne włosy były teraz matowe i potargane. Nie wykąpała się, nie mówiąc już o makijażu. Nie miała dość energii, żeby dbać o takie rzeczy. – To był Danny – stwierdziła stanowczo. – Dwa dni temu Shep zmienił nam numer na zastrzeżony. Tylko rodzina i nasz prawnik wiedzą, jak się z nami skontaktować. Od tamtej pory nie było już takich telefonów. – Sąsiedzi dają się wam we znaki? – zapytał łagodnie Quincy. Sprawdź mocniej. Szukała... czegoś. Gdy w końcu zatrzymywali się na szczycie, miasto ścieliło się w dole jak rozgwieżdżone niebo. Zrzucali ubrania i pieprzyli się gorączkowo wśród przekładni i foteli lotniczych. Potem Howie odwoził ją do domu, gdzie samotnie otwierała zgrzewkę sześciu piw, choć akurat ona powinna wiedzieć, czym to grozi. Rainie znowu zerknęła na zegarek. – Pośpiesz się, Chuckie. Cindy chyba nie ma na dzisiaj żadnych planów, związanych z twoją osobą. Krótkofalówka przy jej pasku, trzeszcząc, przypomniała o swoim istnieniu. Nareszcie, pomyślała ze szczerą ulgą Rainie, coś się dzieje. – Jeden pięć, jeden pięć. Wzywam jeden pięć. Sięgnęła po aparat, jednocześnie wstając od stolika. – Tu jeden pięć, słucham.