Żeby porwać i torturować O1ivię? Żeby mordować?

Na szczęście wziął się w garść, choć przez pewien czas było z nim źle. – No dobra – mruknął niechętnie. – Zobaczę, co da się zrobić. – Być może będę też potrzebował pomocy przy nakazie ekshumacji. – Ekshumacji? Boże drogi, coraz lepiej – jęknął Hayes. ale nie protestował więcej, dopił szkocką i zaatakował wystygły kotlet wieprzowy. Trzask! Lucy Springer odwróciła się, spojrzała na skraj parku i przyspieszyła kroku. W mroku nie kryło się nic niebezpiecznego, nieco dalej starszy facet wyprowadzał psa na spacer. Psisko, siwy chart, obsikiwało drzewo. Ale noc była ciemna, nadciągała gęsta mgła, sprawiając, że w błękitnawym świetle latarni wszystko wydawało się nieostre, niewyraźne. Poczuła dreszcze na ramionach. Serce zabiło jej szybciej. Ulica była za... cicha. – Jezu. – Skarciła się w myślach, że jest mięczakiem, gapą, jak powiedziałby jej chłopak Kurt. Musi się wziąć w garść. Z komórką w dłoni zatrzymała się na rogu, na światłach. Wcisnęła guzik i na wyświetlaczu pojawił się telefon siostry. Zaczęła pisać. Trzask! Gwałtownie podniosła głowę, odwróciła się za siebie. Co to za hałas? Brzmi inaczej, niż kiedy stanie się na gałązkę. Raczej ostry, twardy dźwięk. Powinna go znać. Nikogo nie widziała. Tylko starszy facet i pies – szli w przeciwnym kierunku. Ponieważ na ulicy nie było żadnych samochodów, zignorowała czerwone światło, weszła http://www.usggenetyczne.com.pl/media/ – Kłamczuch. – Roześmiała się i usłyszała, że odpowiada tym samym. – A co nowego u ciebie? Zebrała resztki odwagi, postanowiła, że powie mu to prosto z mostu i niech się dzieje, co chce, ale akurat w tym momencie Hairy S usłyszał coś na zewnątrz i zaczął szczekać jak szalony. – Cicho bądź! – zawołała. Bentz znowu się roześmiał. – Bomba. Dzwonisz po to, żeby kazać mi się zamknąć. – Chyba już ci mówiłam, że wspaniała ze mnie żona. – Wiem, Liwie... co najmniej milion razy... – Jego słowa ginęły w szumie, nie wszystko do niej docierało. – Nie słyszę cię, głos ucieka. – Za późno. Przerwano połączenie i O1ivia powiedziała do martwej słuchawki: – A tak przy okazji, kolego, po raz drugi zostaniesz ojcem. Ale on, oczywiście, tego nie słyszał, i uznała, po raz kolejny, że przekazywanie takiej

wyblakłą naklejką. Nie zważając na ból w nodze, biegł, ciągnąc za sobą bagaż. – Stój! Nerwowo otwierała drzwi. Cisnął torbę koło wozu, jednym susem dopadł kobiety i wyrwał jej kluczyki z dłoni. – Nie ma mowy. – Dysząc ciężko, patrzył na nią, czując, jak pot zalewa mu oczy. Sprawdź – Wydaje mi się, że nosiła inne nazwisko, nie Salazar. Anglosaskie... Johns, coś w tym stylu. Możesz to sprawdzić? – Jasne, ale we wszystkich dokumentach, na które do tej pory trafiłem, widziałem tylko dwa nazwiska – panieńskie – Yaldez, i właśnie Salazar. Ale poszperam dalej. – Dzięki. Rozłączył się ciągle niespokojny. Minął dwóch policjantów pogrążonych w rozmowie w holu i zastał Hayesa za biurkiem, wśród tony papierów. Doszła wiadomość elektroniczna od Montoi. – Popatrz tylko. – Hayes pokazał mu zdjęcie Yolandy Salazar z prawa jazdy. – Twoja Jennifer? – Nie ma mowy. – Bentz potarł zarost na brodzie i pokręcił głową. – Nie mam pojęcia, w jaki sposób ta kobieta mogłaby mieć coś wspólnego z sobowtórem Jennifer.