myślała, że nawet to nie uratuje mu życia. Olivia podniosła się powoli,

twoich oczu. - Nie, chyba nie widzę. Diaz nie rozwinął tematu. Milla odczekała kilka niezręcznych chwil. - Czego? - spytała w końcu zniecierpliwiona. Zamyślił się, jakby rozważając odpowiedź. Wybierając jedno odpowiednie słowo spośród wielu innych. - Cierpienia - powiedział wreszcie. an43 228 To słowo zabolało. Cierpienie. O tak, wycierpiała niemało. Mogli ją zrozumieć tylko rodzice, którzy sami stracili dziecko. A jednak ten człowiek, który wydawał się w ogóle nie wiedzieć, co znaczy empatia, zrozumiał i zareagował. Przez co ona jeszcze bardziej zjechała w dół po równi pochyłej. Kelner przyniósł zamówione potrawy Milla ucieszyła się, że może skoncentrować uwagę na empanaditas. Tuńczykowe nadzienie bardzo jej posmakowało i oderwała się od talerza dopiero, gdy całkiem go opróżniła. Cóż, widocznie próba poderżnięcia gardła http://www.usggenetyczne.info.pl an43 282 - Nie pociągniesz. Nie możemy się rozdzielać, trzymaj mocno! Jeżeli się rozdzielą, to Milla po prostu zginie. O to mu chodziło. Z drugiej strony, jeśli pociągnie go na dno, zginą oboje. - Nie ma czasu! - zawołał. - Musimy się wydostać przed wodospadem! Wodospad? Krew zastygła Milli w żyłach. Woda z potężną siłą ciśnie ich w dół i utopi, zakładając, że nie rozbiją się na miazgę o kamienie. Nie była pewna, co Diaz zamierzał, ale w tej chwili była gotowa na wszystko. Chwyciła mocniej pas i owinęła go sobie kilka razy wokół nadgarstka.

145 swoim chłopakiem w Chihuahua, pewnego wieczoru wyszła do toalety i już nie wróciła. W Juarez grasował seryjny morderca. Gazety rozpisywały się o tym od dawna. FBI współpracowało z lokalnymi organami ścigania: Sprawdź kobietę z głównego nurtu rzeki. Milla wciąż desperacko kopała wodę nogami, skręcając całe ciało, aż nagle woda złagodziła uścisk i pchnęła ją sama w stronę brzegu, tuż za drzewem. Byli teraz rozdzieleni grubym pniem, wciąż połączeni naciągniętym paskiem. Milli także udało się chwycić korzenia, a jednocześnie zaprzeć stopami o wystający z dna kamień. Prąd rzeki wciąż napierał, ale kobiecie udało się wyprostować drżące kolana i zablokować je w tej pozycji, trzymając się mocno. - Puszczam pasek - zdołała wykrztusić. - Trzymam się drzewa. Jak u ciebie? - W porządku - odparł. Milla odwinęła sobie pas z nadgarstka, odpłynął z wartkim prądem. Spanikowała przez moment, gdy woda naparła na nią silniej, jakby czując, że nie ma już liny łączącej dwójkę