Jakie wspaniałe wydawały nam się nawet te małżeństwa, które trwały

Mogę przysłać ją panu do pokoju albo zaraz przynieść, jeśli będzie pan uprzejmy chwilę zaczekać. – Uhm. – Luke skinął głową na znak, że będzie uprzejmy. Recepcjonistka podała mu kopertę, a potem znikła za prowadzącymi na zaplecze drzwiami. Luke przeczytał wiadomość. Zgodnie z oczekiwaniami, zostało mu jeszcze kilka godzin. Aimé wróciła z plastikową reklamówką. Wewnątrz znajdował się egzemplarz książki ,,Martwy kontakt’’, który podpisał tego ranka, dedykując go niejakiemu ,,Ptasznikowi’’. Luke zmarszczył brwi. Podpisał tego dnia tyle książek, że nie pamiętał podchodzących do niego ludzi. Były tam różne Mary i Jane, a także sporo Stevenów oraz Dave’ów – ale tylko jeden Ptasznik. Pamiętał nawet, jak podpisywał tę książkę, tylko nie mógł przypomnieć sobie jej właściciela. Powinien przecież zwrócić uwagę na taki pseudonim. A może nazwisko? Luke potarł czoło. Był chyba w średnim wieku i nie miał żadnych cech szczególnych ... Luke patrzył na niego, ale widział setki innych podobnych do niego mężczyzn. A teraz nie był nawet w stanie go opisać. – Panie Dallas? – Uniósł wzrok zza książki i spojrzał w egzotyczne oczy Aimé. Dziewczyna zarumieniła się. – Chciałam tylko powiedzieć, http://www.wojskogedeona.pl/media/ niezły pasztet. – Co mam robić? – Znajdź go. Dowiedz się wszystkiego. Jeśli będzie trzeba, wyjaśnij Powersowi, co o tym sądzi Firma. – Spojrzał mu prosto w oczy. – Tak, żeby zrozumiał, jasne? Kondor skinął głową. – Gdzie mam go szukać? – Nie wiem. – Jakieś dodatkowe instrukcje? – Rób co chcesz, byle po cichu. – W porządku. – Kondor podniósł się z miejsca. – A swoją drogą, widziałem się z Lukiem Dallasem. – I?

116 JEDNA DLA PIĘCIU Spodziewając się najgorszego Malinda ruszyła za nim. W kuchni stwierdziła, że spełniły się jej najczarniejsze sny. Zobaczyła istne pobojowisko. Wszystkie drzwiczki pootwierane, szuflady powysuwane. Blaty zarzucone garnkami, patelniami i mokrymi Sprawdź zachcianki. Nauczył ją, co znaczy lojalność i zaufanie. A ona dała mu za to całą siebie. – Zrobił krótką przerwę. – Niestety, była słaba. Łatwo ulegała swoim złym instynktom, a te mogły zmienić tę słodką kruszynę w zwykłą kurwę. Julianna, pomyślał. Mówi o Juliannie. Musi więc być tym człowiekiem, o którym mu wcześniej mówiła i którego tak się bała. Richard zmrużył oczy. – Jeśli mówisz o Juliannie, to mogę ci jasno powiedzieć, że wszystko skończone. Ona nawet nie chce cię widzieć. – Richard zrobił krok do przodu, mając nadzieję, że przestraszy napastnika. – Zostaw ją w spokoju. A jeśli nie, to będziesz miał ze mną do czynienia. Już ja cię załatwię. Rozumiesz, kanalio? John tylko się uśmiechnął.