a ponieważ wieczorem jest przyjęcie u Almacków... Dziewczyna pisnęła i podbiegła do Luciena. Uściskała go mocno. - Och, dziękuję, dziękuję, dziękuję! Hrabia zrobił dość niepewną minę. - Posłuchałem jedynie rady twojej guwernantki - burknął. - Tobie również dziękuję, Lex! - O Boże! Co się wkłada na spotkanie z następcą tronu? - zapytała Fiona, opadając na krzesło. - Na pewno coś konserwatywnego - odparł Kilcairn. - Poza tym książę nie lubi próżnego gadania, więc jeśli nie chcesz, żeby Rose została wyklęta z towarzystwa, musisz powstrzymać się od mówienia, ciociu. Jasne? Alexandra czekała na wybuch, ale pani Delacroix tylko uniosła umalowaną brew. - Oczywiście. Chodź, Rose, musimy zacząć cię ubierać. Dzięki Bogu, że kazałam madame Charbonne przygotować nową suknię! - Tak, mamo. - Lecz w drzwiach dziewczyna przystanęła, a na jej ładnej twarzy odmalowała się konsternacja. - A co z lordem Beltonem? Będzie bardzo rozczarowany. Alexandra wstała z zamiarem wyjścia. - Lord Kilcairn już go poinformował o zmianie planów. Spotkacie się innego dnia. - Panno Gallant - odezwał się hrabia, ukradkiem przydeptując jej suknię. - Mamy jeszcze coś do omówienia. http://www.wroclawsegreguje.pl - Nie jesteś w stanie wyobrazić sobie - zaczęła cicho, opuszczając dłonie, gdy poczuła łzy w oczach - przez co przeszłam. Nie wyobrażasz sobie, co znaczy dorastać w... takim miejscu. Widziałam i słyszałam straszne rzeczy. To było podłe, nędzne, upokarzające życie. Dorastałam wśród kurew, Glorio. Między prostytutkami. - Wiem o tym, mamo, ale... - Nic nie wiesz! Wszyscy mną pogardzali. Obrzucali plugawymi przezwiskami. Dlatego że urodziłam się w Pierron House. - Łzy, tym razem szczere, spływały po twarzy Hope obficie. Wracały gorzkie i wyraziste wspomnienia wszystkiego, co musiała znosić przez lata. - Nie miałam przyjaciółek. Zawsze byłam sama. W szkole, w kościele, na boisku, w szkolnym autobusie. Nigdy nie zapraszano mnie na urodziny ani na dziecięce przyjęcia. Dziewczynki urągały mi, a chłopcy gonili. Kiedy mnie złapali, obalali na ziemię i zaczynali obmacywać. Bo byłam tym, kim byłam. Pochyliła głowę. - Nie sypiałam całymi nocami, prześladowana przez odgłosy tego domu plugastwa. Pomruki dziwek, dyszenie mężczyzn... parzyli się jak zwierzęta. Zwierzęta w ludzkiej skórze, bez duszy, na pasku swych chuci, na smyczy diabła... Przerażona Gloria zasłoniła sobie dłonią usta. - Rozumiesz teraz, dlaczego uciekłam? Dlaczego nie wracałam? Gdybym tam została, umarłabym. Moja dusza by... sczezła. - Ale twoja matka... kochała cię. Starała się chronić. Wysłała do szkoły... - Tak, kochała mnie - przytaknęła Hope z odrazą w głosie. - I ja ją kochałam. Ale to przez nią cierpiałam, to ona skazała mnie na to ohydne, nędzne życie. Chciałam uciec. Zapomnieć. Stać się kimś innym. Niczego bardziej nie pragnęłam. - Spojrzała błagalnie na córkę. - I gdy nadarzyła się sposobność, uciekłam. - Westchnęła głęboko. - Spróbuj mnie zrozumieć. Spróbuj mi... wybaczyć, Glorio. Nie mam już sił. Gloria przytuliła matkę. - Nie stracisz mnie. Przeszłaś straszne rzeczy. Rozumiem, że chciałaś uciec i o wszystkim zapomnieć. Ale dlaczego okłamywałaś mnie i ojca? A ją? Czy musiałaś odrzucić ją tak bezwzględnie, tak bez litości? Czy to okrucieństwo było naprawdę konieczne?
- To twoja druga lekcja. Będą jeszcze następne. - Następne? - wyszeptała prawie bez tchu. - Odrzuciła głowę do tyłu i napięła wszystkie mięśnie, łapiąc powietrze ustami. Nagle Lucien przytulił ją mocniej i jęknął głucho. - Dużo więcej. Zatrzymał się pod uchylonymi drzwiami salonu, W środku Rose z zapałem bębniła w Sprawdź będziemy mogli o tym porozmawiać. Panna Gallant wydała nieartykułowany dźwięk, ale postanowił nie zwracać na nią uwagi. Miał nadzieję, że jest zazdrosna, lecz było bardziej prawdopodobne, że chce ustrzec przed nim przyjaciółkę. Jak na osobę o zaszarganej reputacji odnosiła się do niego z nieuzasadnioną wyższością. - Z przyjemnością, milordzie. Uśmiechnął się miło. - Nie da się ona porównać z moją. - Chcesz się żenić? - rozbrzmiał za nim męski głos. Lucien omal nie jęknął. Na szczęście Belton ściszył głos, ale i tak usłyszało go dość osób z najbliższego sąsiedztwa, żeby do rana całe towarzystwo wiedziało o jego poszukiwaniach. Wicehrabia zasłużył na utratę paru zębów, lecz tego rodzaju incydent tylko dodałby plotkom pikanterii.