mentalną kupę gnoju. Niestety, ten gnój okazał się bezużyteczny,

- To nie ty podjąłeś decyzję, tylko Caterina - powiedziała spokojnie Jodie. - To jej dziecko. Ty nawet nie byłeś ojcem. - Gdybym był, nigdy bym jej na to nie pozwolił - odparł żarliwie. - Nawet gdybym miał ją przykuć do siebie na dziewięć miesięcy. - Zamilkł na moment, a potem odezwał się spokojniej. - Moja matka powiedziała mi kiedyś, że mnie nie chciała. Właściwie to nawet nie chciała wyjść za mojego ojca. Uległa naciskom ze strony rodziny i potraktowała to małżeństwo jako ucieczkę spod ścisłej kontroli rodzicielskiej. - Miałam wielkie szczęście, bo moi rodzice kochali mnie i siebie nawzajem - odpowiedziała Jodie miękko. Nie była sobie w stanie wyobrazić, co czuje dziecko, które usłyszy od matki, że go nie chciała. - Ona sama była prawie dzieckiem w dniu ślubu. Miała siedemnaście lat, a mój ojciec dwadzieścia cztery. Bardzo ją kochał. Jej kochanek był kierowcą wyścigowym, poznała go przez znajomych. Był o wiele bardziej ekscytujący niż mój ojciec. Zabierała mnie ze sobą, idąc na spotkanie z nim. Nie miałem pojęcia, o co chodzi. Myślałem... Pokazał mi swój samochód i... Polubiłeś go, pomyślała Jodie ze współczuciem. Lubiłeś go i potem czułeś się tak, jakbyś zdradził swojego ojca... tak samo, jak twoja matka. - W końcu uciekli razem i moja matka zmarła na zatrucie krwi w Ameryce Południowej, gdzie on się ścigał. Mój ojciec nigdy się nie pogodził z jej utratą, a ja przysiągłem sobie już nigdy... - Nie zaufać innej kobiecie? - dokończyła za niego. - Nie pozwolę, żeby kierowały mną emocje - poprawił ją Lorenzo. - Czy naprawdę musimy być małżeństwem przez cały rok? Castillo jest już twoje, a Caterina wyjechała... - Taka była umowa - przypomniał jej krótko. - Każda zmiana wywołałaby plotki i najprawdopodobniej skłoniła Caterinę do przypuszczeń, że jeszcze może coś wygrać. Nie chcę ryzykować. - Dwanaście miesięcy to bardzo długo. - Nie dłużej niż wtedy, kiedy się na to zgodziłaś. Wtedy jednak Jodie nie wiedziała, że jest tak bliska zakochania się w Lorenzu, a każdy spędzony razem dzień zwielokrotnia to niebezpieczeństwo. Ale tego nie mogła mu powiedzieć. - Co chcesz zrobić z Castillo? - zapytała, świadoma, że nie ma możliwości zmienić tamtej decyzji. - Jestem w trakcie rozmów na temat renowacji malowideł, a poza tym zamierzam rozpocząć prace zmierzające do przekształcenia Castillo w centrum rehabilitacji i sztuki. Rozmawiałem już z przedstawicielami kilku florenckich cechów, ale to cię chyba nie interesuje - odparł krótko. Jodie pochyliła głowę, żeby nie pokazać, jak bardzo zraniła ją ta uwaga. Oczywiście Lorenzo nie uwzględniał jej w swoich planach. Dlaczego miałoby być inaczej? Lorenzo nie bardzo rozumiał sam siebie. Wyczuwał w Jodie pokrewną duszę, ale ze wszystkich sił starał się to ignorować. Wmawiał sobie, że jest jak najdalszy od zakochania się w niej i próbował zamknąć się na swoje myśli i uczucia, bo mówiły o tym, od czego tak bardzo starał się uciec. Dlaczego więc nie chciał wykorzystać zaproponowanego przez nią rozwiązania i rozstać się z nią od razu? Sam nie wiedział, czego właściwie chce. http://www.zabudowabalkonow.biz.pl Może zbyt subtelnie mu to wyjaśniłam, zastanowiła się, odkładając słuchawkę. Może to wcale do niego nie dotarło? Kłębiły się jej w głowie gorączkowe myśli. Jeśli księżniczka może związać się z prywatnym detektywem, to czy zwyczajna dziewczyna ma jakąś szansę ma związek z księciem? Niepotrzebnie się łudzi. Parker i Jacea łączy nieporównywalnie więcej niż ją i Tannera. Mimo tych pocałunków. Bo ona jest zwyczajną dziewczyną zajadającą gofry, a on należy do tych, co raczą się kawiorem. Niestety. Choć cóż to ma za znaczenie? Wkrótce Parker definitywnie pożegna się z księciem i Tanner wyjedzie. Oczywiście Shey będzie się z tego tylko cieszyć. Tak właśnie objawia się jej radość. Przez to dziwne poczucie

Zuzanna udała, że nie słyszy ironii w jej głosie. - Od pewnego czasu nie zajmuję się Imo zawodowo. Przyszło mi do głowy, że te nieprzyjemności mogą ją jeszcze bardziej przytłoczyć, bo przecież obie wiemy, jaka jest wrażliwa, prawda? - Czy interes tak kiepsko idzie - wyrwało się Sylwii bez zastanowienia - że na gwałt poszukujesz pacjentów? Sprawdź Od czasu tamtego przypadkowego spotkania w Hampstead wspólne lunche weszły im w zwyczaj. Wszelkie skrępowanie, które tamtego wieczora tak mocno odczuł Matthew, teraz całkowicie ustąpiło, głównie dlatego, że Kat wciąż była związana ze swoim kłopotliwym chłopakiem. - Sylwia zamierza wrócić do swojego mieszkania - ciągnął Matthew, gdy siedzieli razem w barze hotelu Kenilworth nad sandwiczami z wędzonym łososiem. - A Izabela i Mick zgodzili się wprowadzić na drugie piętro, które ostatnio i tak stoi puste. Wydaje mi się to dość sensownym rozwiązaniem, bo Sylwia jest w trakcie kuracji i chodzenie po schodach 187 za bardzo ją męczy, a ponieważ wszyscy kochają Izabelę, to